Właściwie nie
wyobrażałam sobie, że opowieść o Rothschildach będzie aż tak pokaźnych
gabarytów. Gruba, to gruba, nie takie się czytało. Mina mi zrzedła, jak tylko
otworzyłam stronę – czcionka bardzo mała i jeszcze mniejsza w obrębie cytatów. Sam
wstęp zajmuje 60 stron z podziałem na rozdziały. Potem mamy już właściwą treść,
aczkolwiek zaznaczam, że to jedynie tom pierwszy, który szczegółowo traktuje o
początkach wielkiej fortuny bankierskiej rodziny w latach 1798 – 1848. Bez
żadnej błazenady przyznaję się, że książki nie czytałam w całości. Po pierwsze
dla mnie to lektura na kilka miesięcy, do dawkowania. Po drugie wykazuję
minimalne zainteresowanie sprawami finansowymi na poziomie wszelkiego rodzaju
cyferek, porównań, konsoli, weksli etc. Jestem jednak świadoma, że istnieją
entuzjaści przyswajania wiedzy historycznej nawet w takiej formie. Czytałam obecnie
jedynie obszerne fragmenty i na tej podstawie mogę powiedzieć, że Niall
Ferguson pisze w sposób płynny i elastyczny. To ponad 760 stron właściwego
tekstu, plus dwa dodatki poruszające sprawy ekonomiczne oraz spis ilustracji,
spis tabel i indeks nazwisk. Na początku książki na szczęście dla czytelnika (bo
przy powtarzających się imionach i tym samym nazwisku, można się w koligacjach
pogubić), dodane zostało drzewo genealogiczne rodziny.
Niall Ferguson
rozpoczyna historię od XII wieku, potem jednak już wiele uwagi
poświęca protoplaście rodu Mayerowi Amschelowi Rothschildowi,
który wrócił do Frankfurtu w 1764 roku z Hanoweru, gdzie nabywał doświadczenia
mające mu pomóc w zdobyciu pozycji dworskiego bankiera. Przy okazji dowiedzieć
się można, że Rothschild to dosłownie „czerwona tarcza”[1]. Pierwsi Rothschildowie handlowali między innymi suknem.
Amschel handlował rzadkimi monetami i medalami. We Frankfurcie prowadził
transakcje z Wilhelmem, dziedzicznym księciem Hesji – Kassel. W 1769 roku
Amschel otrzymał tytuł dworskiego bankiera, a w 1770 poślubił Gutle,
szesnastoletnią córkę bankiera księcia Saksonii – Meiningen i otrzymał posag
liczący 2400 guldenów. Z dziewiętnaściorga (sic!) narodzonych dzieci przeżyło
dziesięcioro. Amschel zaczął udzielać kredyty, wzbogacił się i umocnił swoją
pozycję na tyle, że mając pięciu synów podzielił majątek i ustanowił
rozgałęzienia interesów w miastach: Frankfurt (Amschel), Londyn (Nathan), Neapol
(Carl), Wiedeń (Salomon) i Paryż (James). Głównodowodzącym
po śmierci ojca został Nathan. Amschel podkreślał, że najważniejsza jest
współpraca między gałęziami i przede wszystkim zachowanie braterskiej jedności.
Synowie skwapliwie stosowali się do zasad wprowadzonych przez ojca, bowiem
wszystko podlegało wspólnej dyskusji i ustaleniom, co miało przyczynić się do
ich sukcesu. Mayer Amschel ustalił zasadę, której ściśle przestrzegano przez
kolejne sto lat. Interesy należały tylko do potomków w linii męskiej, kobiety
zaś otrzymywały jedynie solidne posagi (te jednak i tak zostawały w rodzinie). Odsunięte
były od wszelkich spraw związanych z przedsiębiorstwem, ksiąg i korespondencji.
Listy prywatne pisano po hebrajsku (w trzecim pokoleniu młodzi odstąpili od tego),
a listy służbowe sporządzane przez urzędników w językach niemiecki, francuskim
bądź angielskim.
s. 302 |
Przed 1824 roku Rothschildowie wybierali swoje drugie połówki
spośród innych rodzin żydowskich, często takich, z którymi prowadzili interesy.
Po 1824 roku Rothschildowie zaczęli zawierać małżeństwa z Rothschildami, bowiem
w prawie żydowskim nie istniały ograniczenia według stopni pokrewieństwa.
Innymi słowy zawierano małżeństwa między kuzynami (w latach 1824-1877 tego
rodzaju małżeństw było piętnaście wśród bezpośrednich potomków Mayera Amschela)[2]. Chodziło przede wszystkim o zachowanie jedności wszystkich
pięciu domów i niedopuszczenie do udziałów w przedsiębiorstwie ludzi z zewnątrz.
Nie były to oczywiście małżeństwa z miłości, choć pewnie czasami uczucia rodziły
się z biegiem lat. Wskutek tak aranżowanych związków, często małżonkowie nie
pasowali do siebie, a mężowie mieli kochanki, toteż mężczyznom z rodu Rothschildów
pozwalano mieć „burzliwą młodość”. Rothschildowie mieli również to szczęście,
że nie przekazywali wadliwego dziedzicznego genu[3].
Niall Ferguson moim zdaniem mało jednak poświęcił miejsca
sprawom prywatnym Rothschildów. Nie wchodzi w głębsze analizowanie tej sfery. Jeżeli
to robi, to raczej porusza jedynie głośne sprawy. Zaletą są tutaj jednak cytowane fragmenty listów, które pozwalają czytelnikowi na wyobrażenie sobie stosunków panujących między małżonkami. Założeniem autora było jednak ukazanie przede wszystkim przedsiębiorczej natury Rothschildów, więc się z łatwością godzę na takie ujęcia tematu. Wiele emocji wzbudza historia
Hannah Meyer, która porzuciła wiarę ojców, przeszła na chrześcijaństwo
(neofitka) poślubiając z miłości szlachetnego Henry’ego FitzRoya. Skandal został
opisany w „The Times”.[4] Hannach nie został usunięta poza nawias rodziny na zawsze, ale była
jednak traktowana z lekceważeniem przeznaczonym dla wizerunku „kobiety upadłej”.
Hannach przekroczyła pewną barierę zamkniętego
kręgu.
Rothschildowie stali się rodziną wielką i bogatą. Kupowano reprezentacyjne
rezydencje na wsi i za granicą; urządzano przyjęcia i bale, wieczorne kolacje
dla dyplomatów i polityków; polowano na zwierzynę łowną, dostosowywano się
towarzysko, toteż widoczna była pewnego rodzaju asymilacja kulturalna. Rothschildowie
uzyskali tytuł szlachecki (baronów) od cesarza Franciszka II, otrzymali herb i
prawo do używania przedrostka „von” (lub „de”). Przyjmowano zaszczyty i kolejne
awanse, bowiem uważano, że ułatwi to dostęp do ludzi sprawujących władzę. Ferguson
szczegółowo opisuje rodzaje, formy i zasady zawierania kontraktów, udzielania pożyczek,
pozycji Rothschildów w sporach na arenie międzynarodowej, wykorzystywanie przez
rodzinę politycznych problemów poszczególnych państw, inwestowanie w linie
kolejowe i inne intratne przedsięwzięcia. Zwraca również uwagę na przyczyny
kryzysów finansowych i ich wpływ na przedsiębiorstwo Rothschildów. Charakteryzuje
działalność całego systemu i sieci stworzonej przez bankierską rodzinę.
Widoczne jest,
że Niall Ferguson mozolnie pracował nad historią rodziny Rothschildów, bowiem książka
jest szczegółowa i analityczna. Wiele tu cytatów, cyferek, statystyk i finansowego
żargonu. Ferguson bardzo się stara, aby obalić najbardziej złowieszcze mity na
temat Rothschildów. Świat ekonomii i bankowości jest niewątpliwie brutalny.
Mimo to, Ferguson przedstawia ową źle rozumianą grupę w bardzo pozytywnym
świetle. Pojawia się obraz postępowych filantropów, oddających cześć zarobków
na ubogich członków społeczności; ludzi, którzy patronują i kolekcjonują wytwory
sztuki ( za najbardziej atrakcyjną rodzina uznała sztukę siedemnastowiecznej Holandii);
ludzi patronujących najsławniejszym kompozytorom i wykonawcom XIX wieku oraz
pisarzom (Honore de Balzac, Heinrich Heine).
To
interesująca książka o świecie finansjery i polityce XIX wieku, na którą należy przygotować określoną (całkiem nie małą) strefę czasu.
Niall Ferguson, Dom Rothschildów, Tom 1 - Prorocy finansów 1798-1848, Wydawnictwo Literackie, wydanie 2016, Przekład: Katarzyna Bażyńska - Chojnacka, Piotr Chojnacki, oprawa twarda, stron 804.
strona Autora
Pasjonujące źródło informacji o rodzie Rothschildów i świecie wielkiej finansjery. Szkoda, że to, co nas zazwyczaj najbardziej interesuje, zostało potraktowane marginalnie, ale autor miał po prostu inne cele. Imponujące dane genealogiczne, zbiór faktów, a do tego ilustracje pogłębiające wiedzę czytelnika o tamtych czasach. Warto przynajmniej przejrzeć. :-)
OdpowiedzUsuńTo wszystko zgadza się i oczywiście jako historyk wzięłam to pod uwagę :) Książka jest wydana bardzo starannie, bibliografia pewnie będzie w drugim tomie. Nie porzucam ją, bo nadal jest na szafce obok mnie.
Usuńserdeczności
O, ja Cię kręcę! Must read! Dzięki za info!
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :)))
OdpowiedzUsuń