Strony

25 listopada 2015

Kathryn Harrison, Tysiąc drzewek pomarańczowych.




Tysiąc drzewek pomarańczowych jest powieścią Kathryn Harrison, w której zwraca szczególną uwagę na dzieje XVII- wiecznej Hiszpanii. Powieść opowiada o losach dwóch kobiet, które urodziły się w tym samym dniu, 4 lutego 1662 roku, ale w bardzo różnych środowiskach społecznych.  Francisca de Luarca jest córką kastylijskiego hodowcy jedwabników, a z kolei Marie Louise jest siostrzenicą samego Króla Słońce Ludwika XIV i pierwszą żoną Carlosa II (Karola II Habsburga). Mimo to, życie tych dwóch kobiet niezmiennie się przeplata. Francisca to wieśniaczka, Marie Louise to arystokratka, której życie musi być podporządkowane ustalonym wcześniej regułom. Pierwsza oskarżona o czynienie uroków i zaklęć, praktyk magicznych i czarnoksięskich, zazna upokorzeń ze strony Inkwizycji; druga, którą nie ujmuje wygląd zewnętrzny męża i od której oczekuje się bezowocnie narodzin dziecka, będzie żyła w złotej klatce na dworze hiszpańskim i zostanie uwikłana w dynastyczne rozgrywki. Francisca pozna smak zakazanej miłości do miejscowego księdza, Marie zostaje zmuszona do małżeństwa i będzie stopniowo traciła zdrowie. Uboga dziewczyna tęskni za krajobrazami swej młodości, za Kastylią. Marie nie znosi sztywnej etykiety hiszpańskiego pałacu, tęskni za pełnym światła i hałasu życiem dworskim Wersalu. Z przeszłością kojarzy się jej zapach drzewek pomarańczowych. Pałac również może być więzieniem, tak jak ponure lochy. 

Harrison zamiast opowiadać historię chronologicznie, przeskakuje z przeszłości do teraźniejszości i z miejsca na miejsce. Z równą łatwością dokonuje plastycznych opisów, tka i przenika opowieść dzięki zapachom, kontrastom, metaforom. Losy kobiet Harrison próbowała wpleść w obraz XVII-wiecznej Hiszpanii. Nie trzyma się jednak ściśle prawdy zawartej w materiałach historycznych i na potrzeby powieści zmienia nieco historię Marii Louise de Burbon. Co jest prawdą, a co nie – zaznacza na końcu książki. 

Nie znajdziemy w tej książce pośpiechu, a Harrison zadziwi czytelnika plastycznością opisów i zastosowaniem bogatego słownictwa. Rola tłumacza jest tu ogromna. Wiele miejsca poświęca życiu na hiszpańskim dworze, Inkwizycji i zalecanym przez nią torturom. Mnie jednak urzekły opowieści związane z hodowlą jedwabników i jedwabiem. Powieść jest złożona, wydaje się też przekonująca i zarazem urzekająca.



Kathryn Harrison, Tysiąc drzewek pomarańczowych, wydawnictwo Marginesy, wydanie 2015, tłumaczenie Mariusz Ferek, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 392.

7 komentarzy:

  1. Brzmi bardzo ciekawie, ale jednocześnie wiem, że nie lubię za często czytać tego typu lektur. Za bardzo emocjonalnie wciągają i potem się taki kac książkowy ma ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej, właśnie usiłuję przez nią przebrnąć i zastanawiam się po raz kolejny, czy to ma sens i czy tracić czas. Ta książka zapowiadała się zacnie i naprawdę podziwiam warsztat autorki, ale po pewnym czasie jej sposób opowiadania tak mnie zmęczył, że aż się złoszczę. Od pewnego miejsca tam nie ma akcji! Wszystko stoi w miejscu, narratorka się powtarza, opisy stają się dłużyznami. A sceny erotyczne są tak bardzo bardzo namiętne, że aż groteskowe.... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to jedna z tych książek, którą się polubi, albo nie. Mnie momentami też się dłużyła. Masz rację, co do scen mających za zadanie ukazywać namiętność :)

      Usuń
  3. Nie lubię książek, które się dłużą i nie jestem pewna, czy ten tytuł mnie nie zmęczy. Ale może kiedyś dam szansę tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się podobało, tylko kiedy tak po czasie myślę o tej książce, to wydaje mi się, że pretekst, by opowiedzieć o dwóch różnych kobietach, jest trochę zbyt naciągany i średnio się sprawdza. Wspólna data urodzin to trochę zbyt mało, poza tym je NAPRAWDĘ nic więcej nie łączyło :P
    Ale książka ciekawa, polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj na pierwszym planie chodziło pewnie o ukazanie losów dwóch kobiet wywodzących się z zupełnie odmiennych środowisk społecznych. Wspólny mianownik - motyw więzienia - zarówno lochy jak i pałac mogą nim być.
      serdeczności

      Usuń
  5. Lubię takie książki, gdzie można się przenieść trochę w czasie. Już swego czasu słyszałamo tej książcę, potem zapomniałam, dziękuję za przypomnienie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.