Trudno mi cokolwiek robić, gdy na arenie politycznej obecnie iskrzy i to tak bardzo, że brakuje tylko, aby ktoś podpalił zapłon. Nie wiem czy to moja świadomość historyczna, groza obecnej sytuacji, moje wyobrażenia o możliwym kolejnym światowym konflikcie, których mój umysł całkowicie nie może pomieścić, czy może troska o rodzinę czy to, że w obliczu takich spraw wszystko, dosłownie wszystko staje się mało ważne i znikome. Absolutnie nie chcę jakiejkolwiek wojny, a już na pewno takiej, w którą zostałaby wciągnięta Polska. Tak, znam Konstytucję RP i tak, znam reguły rządzące w NATO. Nie umniejsza to wcale tego, że jestem obecnie po prostu przerażona tym, co się dzieje i tym, że tak mało ludzi zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Przepraszam za marginesowy wstęp.
Tematem głównym jest, bowiem książka
kanadyjskiej dziennikarki, scenarzystki i realizatorki telewizyjnej Nathalie
Roy. Nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazała się pierwszy tom jej autorstwa o
perypetiach trzydziestotrzyletniej telewizyjnej researcherki i wielbicielki
kuchni, mieszkanki Montrealu, Charlotte Lavigne. To kobieta zadbana, silna, dominująca
i chce sprawować kontrolę nad przyjaciółmi, wydaje krocie na produkty żywnościowe,
alkohol i mało przydatne jej rzeczy, robi nieprzemyślane do końca zakupy, bałaganiara,
pragnie miłości, kocha seks, choć obecnie jest na etapie bycia zwolenniczką trwałych
związków niż przygody na jedną noc (co, nie oznacza, że jej się nie zdarza), a
w razie posuchy w tej kwestii ratuje się wibratorem. Koniecznie należy jeszcze
wspomnieć, że jej najlepszy przyjaciel to przystojny dwudziestopięciolatek, dla
Charlotty ucieleśnienie ideału, acz to sąsiad i oczywiście niestety dla niej
nie gustuje w kobietach. Jej najlepsza przyjaciółka, z którą kłóci się jedynie wówczas,
jeżeli chodzi o facetów, to Tunezyjka i stylistka. Jest jeszcze matka, uciekająca
przed starością, która jakieś dziesięć lat temu rozwiodła się z ojcem (obecnie
dostępnym jedynie mailowo) i od tej pory miała niezliczoną ilość kochanków i
zawsze młodszych od siebie. Pamiętać trzeba też o sferze zawodowej i ekipie
programu, przy którym Charlotte pracuje. Poleciało schematem? Niestety tak.
Książkę ratuje miłość Charlotte
Lavigne do przyrządzania potraw. Zrobi wszystko, aby potrawa powstała ze
świeżych produktów. W tej sferze gotowa jest na wiele. Wydaje kuriozalne
wysokie kwoty, siedzi godzinami na łódce, aby złowić świeże ryby, czy decyduje
się na sprowadzenie do Quebecu drobiu aż z Normandii. Niezła, co? Charlotte jest
pewna siebie również w sferze związków. Gotowa jest na wiele, aby zatrzymać
przy sobie mężczyznę. Otacza go i zatrzymuje w siatce, a potem się dziwi, że
każdy pierwszy ją rzuca. Czytelnika irytuje, mami, bowiem w swoim życiu nie
zawsze mówi prawdę i nią się kieruje. Co warto podkreślić jest egoistką i
neurotyczką.
No dobra, nie lubię ucieleśnień
kobiet będących imitacją Charlotte Lavigne. To niestety nie mój styl życia i
bycia. Za szybko, za wściekle, czasami za obłudnie. Rozumiem, że może się to
podobać, ja jednak nigdy nie pretendowałam do takiego stylu życia, choć odwaga
i bezczelność w torowaniu swoich spraw zawodowych czasem przydałaby się. Jako
bohaterka powieści Charlotte daje się lubić tak jak Brigide Jones, którą
oczywiście czytałam, potem oglądałam (nota bene powieść Nathalie Roy tez ma być
sfilmowana). Powieść, mimo, że oparta na schemacie, jest jednak błyskotliwie napisana, z humorem i
będzie na pewno cieszyć się powodzeniem również w Polsce. To lekka, zabawna
lektura, choć niepowalająca na kolana.
Nathalie Roy, Smaczne życie Charlotte Lavigne. Tom 1. Pieprz kajeński i pouding chômeur, Wydawnictwo Literackie, luty 2014, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 428.
Myślę, że wszyscy boimy się przemocy, zła i siły z jaką potrafi przekraczać granice, zarówno te geograficzne ale i te w nas samych. Lęk mieszka w każdym z nas i nie ma za co przepraszać. Tylko to, co nieludzkie jest pozbawione obaw. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMałgosiu, czasami jednak myślimy, że to nas nie dotknie. Nie przywiązujemy do tego zbyt wielkiej wagi. Również ściskam :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA nie czytałam, więc się nie wypowiadam :)
UsuńInteresuje mnie ta książka, ale wcześniej nie miałam okazji czytać jej recenzji. I teraz nie wiem, czy mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest niczego sobie:) Szybko się czyta i na pewno mnie przynajmniej przeniosła w zupełnie inny świat. Myślę, że druga część, która przeniesie czytelnika z Montrealu do Paryża też może być ciekawa, bo nowe środowisko i z pewnością nowi bohaterowie sceny :)
UsuńMnie także przeraża to co się dzieje na Ukrainie. Dosłownie przeraża...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko się jakoś uspokoi, choć jak widzę historia lubi się powtarzać.
UsuńJa chyba już tej książki nie kupię. Przerażają mnie takie schematy gdzie bohaterka musi być piękna, silna i lubić seks. Dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że tak jest, bo wżyciu nie jedna z nas marzy o takim właśnie wizerunku. Czyż nie takie kobiety najbardziej podobają się mężczyznom i mają powodzenie ? ;)
UsuńGdzieś pod skórą sama się boję co car Putin może jeszcze wymyślić , ale nie dopuszczam myśli najgorszej. Myślę, że nie należy dać się mediom, które i na tych wieściach budują swój kapitał.
OdpowiedzUsuńA co do książki - taki styl życia jaki nam tego typu książki i filmy co rusz podrzucają uważam jest nie tylko nie do przyjęcia, ale wręcz przygnębiający. Na siłę się nam próbuje wmówić, że koniecznie musimy uprawiać seks z kim popadnie, żyć tylko dla siebie i wtedy będziemy szczęśliwi. Być może, ale do czasu, do czasu.
A ja w ogóle mało oglądam TV, bo dzieciaki rządzą. Pozostaje mi radio i net.
UsuńDla książki wydaje się to być ideałem, w życiu chyba jest inaczej. Choć ja tam mało wiem, żyję w zapyziałym mieście, a nie w wielkiej aglomeracji ;)
I ja żyję na prowincji i też bardzo zapyziałej, ale mam obawy co do tego, że podobnie jak seriale telewizyjne tak i tego rodzaju książki nie tylko dają rozrywkę, ale i zmieniają pogląd na życie, na wartości u młodych osób. I to wydaje mi się niebezpieczne.
UsuńNa kanwie tejże trylogii też ma powstać serial. Niestety to co piszesz to niestety prawda, ale gorsze chyba są jeszcze reality-show, pełne zupełnej negacji normalnego życia.
UsuńTak to niestety wygląda. To co się czyta i ogląda wpływa na nas bardzo choćby nam się wydawało, że tak nie jest. W ten sposób kształtuje się nasz pogląd na nas samych i naszą rolę w rodzinie i społeczeństwie. A życie na luzie jakie nikomu nie służy, nikomu. Jest destrukcyjne. A reality-show i te seriale z życia wzięte itp. to już koszmar. I jak się zorientowałam wśród nawet moich najbliższych krewnych są one namiętnie wręcz oglądane. To niczemu dobremu nie służy.
Usuń