Strony

17 maja 2013

Peter Burke, Naoczność. Materiały wizualne jako świadectwa historyczne.


Peter Burke (ur. 1937) to brytyjski emerytowany profesor historii, który w swoim dorobku pisarskim ma wiele książek dotyczących pogranicza historii, kultury i sztuki. Jedną z takich pozycji jest pozycja zatytułowana Naoczność. Materiały wizualne jako świadectwa historyczne, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tak na marginesie nakładem tego wydawnictwa ukazały się w poprzednich latach również inne książki tego Autora.
 
Książka powstała na bazie wykładów, zdjęć, opracowanych i prowadzonych we współpracy historyka Roberta Scribnera (1941-1998). Wydana w 2012 roku w Polsce książka, została poprzedzona specjalnie napisanym na tę okazję wprowadzeniem. Warto zaznaczyć, że wersja angielska ukazała się w 2001 roku. Treść książki dotyczy przede wszystkim użycia obrazów wizualnych w charakterze świadectwa historycznego. Z jednej strony kładzie nacisk na autonomiczność i samoistność świadectwa obrazowego, z drugiej podkreśla potrzebę krytyki wizualnej. Peter Burke szczegółowo omawia obie gałęzie problemowe i dodatkowo podaje przykłady. Autor broni tezy, że obrazy, tak jak teksty i relacje ustne, stanowią ważną odmianę świadectwa historycznego. Oczywiście, podobnie jak to jest w przypadku źródeł pisanych, tak i źródła wizualne powinny być poddane odpowiedniej krytyce. Każdy obraz może służyć jednak za świadectwo historyczne. Można tu wymienić między innymi mapy, szkice, ryciny, wota, monety, plakaty, drzeworyt, miedzioryt, malarstwo, rzeźbę, płaskorzeźbę, obraz fotograficzny, film. 

Książka, nie wliczając w to dwóch wprowadzeń, została podzielona na jedenaście rozdziałów podejmujących problemy związane z obrazem jako świadectwem historycznym. Autor dowodzi, że na pewnym poziomie przedstawienia obrazowe są źródłami niewiarygodnymi, są zwodnicze, powstały według pewnej konwencji zależnej od autora dzieła jak i niejednokrotnie od zleceniodawcy. Z drugiej jednak strony obraz potrafi dawać świadectwo temu, co nie zostało wyrażone w słowach i może umożliwiać potomnym wnikanie w zbiorową mentalność dawnych epok. Ową interpretację przedstawień obrazowych na drodze analizy szczegółów nazwano „ikonografią”. Autor prezentuje tu między innymi szkołę Aby Warburga i poziomy obrazowe wyróżnione przez Erwina Panofskiego. Nie należy jednak zapominać, że ikonografia również powinna podlegać krytyce. Autor zwraca także uwagę, że istnieją obrazy utrzymane w stylu „naocznego świadka epoki”. 

Peter Burke poddaje analizie, uczy jak odczytywać poprawnie portrety, krajobrazy, pejzaże miejskie, cykle obrazów poświęcone jednemu tematowi, obrazy wotywne, dewocyjne. Podkreśla, że w poprawnym odczytywaniu obrazów należy brać pod uwagę czas ich powstania, zależność od systemów politycznych, rewolucji, wojen, doświadczeń religijnych, kreowanie mitów o rządzących poprzez ukazanie heroiczności, cech nadludzkich, męskości, sprawności fizycznej, młodości czy ukazywanie postaci w filmie z odpowiedniej perspektywy. Peter Burke pokazuje również, że obrazy mogą mieć zastosowanie w procesie rekonstrukcji kultury materialnej między innymi rolnictwa, tkactwa, drukarstwa, wojskowości, górnictwa, wystroju wnętrz (gospód, bibliotek, gabinetów uczonych, kawiarń, sal lekcyjnych, sklepów, świątyń, teatrów etc.). Pozwalają także umieścić dawne wytwory rąk ludzkich w ich pierwotnym otoczeniu społecznym oraz przekazują wiadomości z zakresu obyczajowości, postrzeganiu kobiet, dzieci, czarownic czy mężczyzn. Często historyk musi czytać „między wierszami”, aby wychwycić znaczące, choć drobne szczegóły. 

Ciekawy rozdział dotyczy kwestii stereotypów, uprzedzeń i postrzegania Innego poprzez familaryzację, czyli upodobnienie innych do siebie samego (np. ukazanie na rycinie tybetańskiego lamy, jako księdza katolickiego w dłoni trzymającego różaniec) oraz świadomym lub nieświadomym postrzeganiu kultury obcej w opozycji do własnej (np. Żydów wśród nie-Żydów, muzułmanów wśród chrześcijan, chłopów wśród mieszczan). Wizerunki innych kultur mogą być, więc nieścisłe i tendencyjne. Interesujący jest też rozdział omawiający narracje wizualne w obrazach przedstawiających bitwy, kapitulacje, oblężenia, traktaty pokojowe, strajki, rewolucje, zabójstwa polityczne, sobory, koronacje, egzekucje publiczne. Autor podkreśla, że niejednokrotnie historycy muszą zapytać, kto w ten, a nie w inny sposób opowiadał, komu opowiadał i jakie przyświecały mu intencje. Peter Burke poświęca również sporą uwagę filmowi dokumentalnemu i historycznemu poddając szczegółowej analizie niektóre z nich. Chodzi szczególnie o te, które starannie próbują przedstawić rzeczywistość bez zbędnej idealizacji. Ostatnie rozdziały poświęcone są warsztatowi metodologicznemu: semiotyce, psychoanalizie oraz recepcji sztuki.

Naoczność. Materiały wizualne jako świadectwa historyczne to niewątpliwie książka pouczająca, ale i dzięki licznym przykładom, dociekaniom, analizom i stylowi Autora, także ciekawa. W pozycji można odnaleźć spis ilustracji, indeks, przypisy i bibliografię acz bez proponowanej lektury dostępnej w języku polskim. Ilustracje w niej zawarte są czarno – białe, ale dobrze opisane i co najważniejsze mają swoje odzwierciedlenie w tekście. Autor niejednokrotnie wskazuje, o którą ilustrację mu akurat chodzi, co już omawiał i w którym to można odnaleźć miejscu. Niewątpliwie podstawą warsztatu historyka nadal pozostaną źródła pisane, acz bardzo ważną rolę odgrywają również źródła wizualne, które również należy poddawać odpowiedniej krytyce.
 


Peter Burke, Naoczność. Materiały wizualne jako świadectwa historyczne, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, przekład; Justyn Hunia, Seria: Historiai, wydanie 2012, okładka miękka, stron 256.

8 komentarzy:

  1. Źródła i obrazy często się ze sobą przecież łączą. Jak ważne np. w biografiach jest uzupełnienie tekstu o odpowiedni materiał, choćby portrety bohatera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem tego samego zdania:) Obrazy odgrywają ogromną rolę w badaniu przeszłości i nie chodzi tutaj jedynie o historię sztuki jako dziedzinę nauki.

      Usuń
  2. Czytasz takie mądre i piękne książki, że jesteś zaprzeczeniem teorii Marlowa, że jeśli ktoś czyta książki pewnego wydawnictwa to nie sięgnie po coś innego (w domyśle lepszego). Ja także uległam stereotypowi ocenie, co mam nadzieję udało mi się wyjaśnić. A książka, o której piszesz wydaje mi się bardzo ciekawa, nie wiem tylko, czy nie za trudna dla laika, jakim ja jestem. Moje zainteresowanie malarstwem jest takie bardziej amatorskie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu dziękuję za miłe słowa:) Tak wyjaśniłaś to i doskonale Cię rozumiem:)Ja też walczę ze stereotypami i staram się być obiektywna wobec innych w doborze lektur.
      Burke pisze prosto i fantastycznie tłumaczy. Absolutnie sobie poradzisz w odczytaniu tej książki i jak najbardziej przeznaczona jest także dla Ciebie:)
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Witaj. :) Od czasu do czasu zaglądam na Twój blog. Przyznaję, że czasu na czytanie ostatnio mam niewiele. Jednak z powodu obecnego przeziębienia mam go troszeczkę, więc zabrałam się za lekturę "Ruth" Gaskell, jeszcze jej nie doczytałam, więc nie skomentuję, wiem jednak, że ją opisywałaś. Jak dokończę lektury, skonfrontuję nasze wrażenia.
    Trafiłam dziś za to, przeszukując internet, na książkę pt. "Kobieta epoki wiktoriańskiej". Nie wiem, czy z nią się już zetknęłaś, bo to nowość. Nie zachwyca mnie tzw. literatura genderowa, obecnie bardzo modna, obawiam się, że ta książka jest właśnie z takiego gatunku. Może coś o niej więcej? Czy warto po nią sięgnąć?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu dziękuję ci za miłe słowa i bardzo się cieszę, że zaglądasz:)
      co do książki, czy chodzi o pozycję: Gromkowska-Melosik Agnieszka, "Kobieta epoki wiktoriańskie. Tożsamość ciało i medykalizacja"? Dziękuję za wskazanie. Jest na półce socjologicznej, ale możne być to pozycja ciekawa, bo oparta na anglojęzycznych źródłach. Owa medykalizacja może być tematycznie bardzo ciekawa: rozrodczość, patologia ciała i tożsamości: histeria i blednica, ubezwłasnowolnienie przez mężczyzn etc.
      Cena jednak (58 złotych za 192 strony) jest chyba zbytnio zawyżona.
      FRAGMENT KSIĄŻKI
      RECENZJE NAUKOWCÓW
      SPIS TREŚCI
      Zapisałam sobie tytuł:)Bardzo dziękuję.

      Polecam też Doroty Babilas, Wiktoria znaczy zwycięstwo. Kulturowe oblicza brytyjskiej królowej

      zdrowia życzę:) i dobrej lektury "Ruth":)

      Usuń
    2. Tak, właśnie tę książkę miałam na myśli. Ten okres historyczny mnie właśnie interesuje, jak pewnie pamiętasz, dlatego zwróciłam uwagę na tytuł. Ale nie jestem pewna czy to pozycja interesująca czy raczej pisana w stylu studiów gender.
      Pozdrawiam

      P.S. Nie wiem czy zwróciłaś uwagę, że nie ma autora tłumaczenia "Ruth", a przy innych pozycjach tego wydawnictwa (przynajmniej przy książkach Bronte) nazwisko tłumacza jest podawane. Nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności? Sama wiem, jak Gaskell się ciężko tłumaczy, a ta powieść z pewnością przysporzyła wiele kłopotu. Znalazłam jednak w polskim przekładzie wiele niezręcznych sformułowań, i może to jest właśnie powód tego braku autora tłumaczenia? Bez wątpienia przy okazji recenzji nie omieszkam o tym wspomnieć.

      Usuń
  4. Musisz sama zdecydować, bo nie wiem czy odnajdujesz się w tego typu książkach. Osobiście mi to nie przeszkadza za bardzo, bo czytam takie książki. Raczej skłaniałabym się do opcji, że jest to jednak pozycja naukowa - stad ta cena między innymi.

    Co do tłumaczenia "Ruth" to niestety błąd w druku nie podania jego Autorki - Katarzyny Malechy. To wiadomość pewna od wydawnictwa, więc na swoim egzemplarzu można dopisać:)

    dobrej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.