Strony

19 sierpnia 2012

Santa Montefiore, Francuski ogrodnik.

Nic na to nie poradzę, że tak szybko utonęłam w książce, która uważana być może za ckliwy i kiczowaty romansik. Dla mnie absolutnie taki nie był, poza tym znalazłam w tej książce tło, jakie lubię: wiejską imponującą posiadłość na angielskiej prowincji, małe miasteczko i przede wszystkim ogrody pełne kwiatów. To również opowieść o nieprzemijającej z biegiem lat wierności i trwałej miłości, umiejętności dokonywania właściwych wyborów, miłości i zdradzie, a przede wszystkim bólu niespełnienia tego, co mogło się wydarzyć.

Do wiejskiej posiadłości wprowadza się rodzina Claybourne’ów, właściwie na dobre to jedynie Miranda wraz z dziećmi Gusem i Storm. Jej mąż to jedynie weekendowy mieszkaniec, który w ciągu tygodnia pracuje w Londynie i świetnie się tam bawi. Miranda nie należała jak do tej pory ani do dobrych gospodyń domu, ani do wspaniałych mam. Wraz z mężem interesowała się jedynie pracą, markowymi ubiorami, fryzurą, makijażem, spotkaniami z przyjaciółmi. Wszystko się zmienia wraz z przeprowadzką, odnalezieniem notatnika byłej właścicielki w małym letnim domku za mostkiem i przybyciem ogrodnika Jean-Paula, który otwiera jej umysł i serce na otoczenie, sąsiadów i dzieci. Miranda zmienia się i powoli dociera do niej, że w stosunkach jej z mężem zaczyna się wdzierać chłód i że nie jest ze wszystkim tak, jak powinno być. Wrażenie na niej robi także intensywna i namiętna historia miłosna odnaleziona w pamiętniku Avy. Osobą, która łączy jej świat ze światem byłej właścicielki starej posiadłości jest francuski ogrodnik.

Montefiore opowiada o miłości w dość patetyczny sposób. Pełno tu wzniosłych określeń, porównań, opisów. Miłość wylewa się z każdej strony, ma niemal idylliczne zabarwienie, choć Autorka stara się mocno, aby nie miała taki wydźwięk. Mamy tu i idealnego mężczyznę, który wiernie czeka lata na ukochaną, aby spełniła się obietnica, i niewierną żonę, która jednak kocha męża i dzieci. U Montefiore miłość zwycięża wszystko, pełno jej pośród kwiatów, bo ogród tworzy magię.

Może ckliwe i sentymentalne, może kiczowate, banalne i przesłodzone, ale ja jestem tą książką zauroczona. W prostocie też można odnaleźć serię barw, smaków i piękno, które pozwala oddychać i w świeży sposób spojrzeć na otoczenie. Działa jak morska bryza.



Santa Montefiore, Francuski ogrodnik, wydawnictwo Świat Książki, lipiec 2012, tłumacz: Anna Dobrzańska-Gadowska, oprawa miękka, stron 496.

14 komentarzy:

  1. No i co z tego, że być może niewysokich lotów, liczy się to, że Tobie sprawiła przyjemność jej lektura. Mam kilka, a może kilkanaście takich książek w swoim repertuarze ulubionych, które trudno uznać za wybitne, ale ja ogromnie je lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba po nią sięgnę, skoro tak Ci się podobała. Czasami potrzebne są takie przesłodzone książki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Każda książka ma swój czas. Ja czytałabym tylko takie, ale mój zegar wskazuje inną godzinę i muszę się spieszyć. Ale zapisałam. Za rok Weltbild pewnie znowu podaruje nam wyprzedaże:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. teraz jednak jestem pod względem czytelniczym "miękka". Ale dobrze mi z tym:)

      Usuń
  4. Muszę sobie ją zapamiętać. Może nie czytam takich książek na co dzień, ale po Twojej recenzji muszę zwrócić na nią uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę lubię takie książki. Z chęcią sięgnę po ten tytuł żeby się odprężyć po ciężkim dniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi nie przeszkadza ta ckliwość, wręcz przeciwnie. Czasami potrzebuję dużej dawki ciepła i takie książki świetnie sobie z tym radzą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że ta książka Tobie się podobała, bo należy do jednej z moich ulubionych z gatunku tych ckliwych:) W jej ckliwości i sielskości jest klimat, który nie pozwolił mi o niej zapomnieć i pewnie jeszcze do niej wrócę za ileś tam lat :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zapewne rownież:) Pożyczyłam ją mojej koleżance, która rownież jest nią zachwycona:)
      Serdeczności

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.