Strony

20 listopada 2011

Władysław Broniewski, Wierszem przez życie. Poezje.

Podczas czytania biografii Broniewskiego towarzyszyła mi również książka Wierszem przez życie. To wybór poezji poety dokonany przez Mariusza Urbanka. Nie znaczy to oczywiście, że w biografii nie ma wierszy. Rzecz jasna, że zostały zawarte, ale jedynie w wybranych przez Autora fragmentach. W pozycji Wierszem przez życie można przeczytać utwory w pełnej i pierwotnej wersji bez cenzury, jaką stosowała komunistyczna władza. Pamiętać jednak trzeba, że w okresie konferencji Wielkiej Trójki niektóre wiersze były niezbyt mile widziane również na zachodzie Europy, toteż skrzętnie omijano ich wydanie.

/…/Czas skończyć tę zabawę,
prozą przemawia Churchill,
a więc – kawę na ławę:
będziemy się bili do śmierci.

oskubali nas, spustoszyli,
gnębili nas od stuleci –
a my będziemy się bili,
i my, i nasze dzieci./…/[1]

Wydany tomik ma za zadanie przede wszystkim jak podkreśla we wstępie Mariusz Urbanek pokazać czytelnikom, że Władysław Broniewski nie jest jedynie autorem politycznych wierszy i manifestów, który używał poezję do tworzenia propagandowych haseł. Do końca życia nie mógł darować sobie, że napisał wiersz o Stalinie, a nigdy nie powstał o Piłsudskim. Znane są wszystkim wiersze Bagnet na broń czy Żołnierz polski. Broniewski to również autor wierszy, w których rozliczał się z historią i przede wszystkim ze swoją naiwną wiarą w socjalizm.

/…/ Bo skoro na całym świecie,
jak nie wojna, to stan wojenny –
historio, powiedz mi przecie:
po diabla tu kiblujemy?

Rewolucyjny poeta
ma zgnić w tym mamrze sowieckim?!
Historio, przecież to nietakt,
ktoś z nas po prostu jest dzieckiem!/…/[2]

 Broniewski to również autor pięknych wierszy pisanych dla kobiet. Utwory są również odzwierciedleniem tragizmu życia poety. Dwukrotnie przeżywał w nich śmierć ukochanej Marii. Pierwszy raz, gdy otrzymał wiadomość, że zginęła w Oświęcimiu, a drugi raz naprawdę, gdy śmiertelnie zachorowała.

Ja chcę wdychać warszawskie powietrze,
w tym powietrzu jest moja żona,
puszczona z dymem po wietrze.
Powietrze – to ona.[3]

Wiele wierszy pełnych dramatyzmu powstało po śmierci córki Anki.

Anula! Ty dałaś w twarz,
moja córko…
miałaś rację i po śmierci ją masz,
córko – bzdurko./…/[4]

 Są również wiersze, które nie były wcale wolne od nałogu poety.

 /…/Wypiłem do dna z gniewem,
upiłem się i śpiewam,
wkoło łypią ponuro,
nikt nie nuci do wtóru,
drugą szklankę nalewam/.../.[5]

Celem Mariusza Urbanka był wybór wierszy, które miały pokazać Broniewskiego kompletnego, autora wierszy, które nadal nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Poetę walki i miłości, wielkich nadziei i gorzkiej rezygnacji, kiedy zrozumiał jak bardzo został oszukany. Poetę nękanego dramatami  i nałogiem.[6] Zamiar ten udał się w zupełności.


[1] Władysław Broniewski, Przepis na poezję [w:] Wierszem przez życie. Poezje, Warszawa 2011, s. 87.
[2] Tamże, Rozmowa z Historią, s. 60.
[3] Tamże, s. 101.
[4] Tamże, O wielkim kochaniu, s.111.
[5] Tamże, Poeta i trzeźwi, s.49.
[6] Tamże, s. 10.



Władysław Broniewski, Wierszem przez życie. Poezje, wydawnictwo ISKRY, listopad 2011,  Wybór i wstęp: Mariusz Urbanek, wydanie pierwsze, oprawa broszurowa, stron 120.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.