Strony

25 października 2011

Agnieszka Lingas-Łoniewska, Zakład o miłość.

Zakład o miłość to historia, która mogła mieć miejsce. Sama znam zresztą bardzo podobną. Głównymi bohaterami powieści są Sylwia i poznany przez nią na dwa tygodnie przed jej ślubem na klubowej imprezie Aleks. Dziewczyna jest na ostatnim roku studiów historii sztuki, pochodzi z szanowanej rodziny z tradycjami i przez całe swoje życie spełniała tylko oczekiwania rodziców. Wszystko się zmienia, gdy poznaje pewnego siebie Aleksa. Sylwia szybko ulega jego urokowi, acz nie wie, że jej obiekt westchnień powziął pewien zakład mający na celu uwiedzenie jej i zdyskredytowanie nielubianego sztywniaka. A żeby było interesujące zakręcenie to zarówno Sylwia, jak i Aleks nie mają za ciekawych kontaktów z rodzicami. Młoda kobieta to oczko w głowie i od urodzenia spadkobierczyni dorobku rodziny. Młody mężczyzna z kolei ma pogmatwane życie rodzinne, a wyniku zaistniałych zdarzeń uznawany jest w środowisku za zimnego drania. Oboje jednak będą próbowali rozwikłać swoje problemy i co najważniejsze odszukać swoją prawdziwą drogę.

Nie jest to najlepsza książka Agnieszki Lingas – Łoniewskiej, choć Autorka konsekwentnie trzyma się swojego stylu podwójnej narracji. Już w trakcie czytania nasunęło mi się parę wniosków. Miałam wrażenie, że powieść była pisana szybko, jakby w tempie ekspresowym, bowiem wiele elementów jest w niej niedopracowanych i potraktowanych pobieżnie. Być może uczucie to jest potęgowane i wyostrzone przez zbyt wiele jak dla mnie użytych zdań prostych, wielokropków i bezokoliczników. Z drugiej strony niestety miałam wrażenie, że niektóre fragmenty zdań są podobne do tych z poprzednich i o niebo lepszych książek. Po za tym są dwa elementy, z którymi mogłabym dyskutować. Pierwszy: po historii sztuki nie ma się uprawnień do nauczania historii, chyba, że coś się zmieniło, o czym nie wiem jak kończyłam oba wskazane kierunki. Nie czepiam się już, że aby nauczać trzeba mieć ukończone coś w rodzaju studium pedagogicznego lub chociażby kursu kwalifikacyjnego. Drugi element to taki, że na jednej stronie czytam wśród słów należących do Aleksa: nigdy nie rozwiodła się z moim ojcem (s.158), a na innej: mąż matki wpuścił mnie bez słowa (s.224). W kolejnym miejscu ojciec Aleksa stwierdza, że: To nie tak… Ja miałem dobrych prawników (s.223). Co jednak było pomiędzy tym wszystkim? Był rozwód czy go nie było?

Oczywiście nie jest to książka zła, ale na pewno nie jest napisana na tym samym poziomie, co poprzednie powieści Autorki. To po prostu przyjemne babskie czytadło ze wskazaniem jak ważna jest prawda i miłość w życiu człowieka, zarówno ta do odmiennej płci jak i do rodziców.  Powieść czyta się dobrze, ale tym razem nie zostałam porwana i nie uniosłam nad ziemię Jestem, więc trochę rozczarowana, acz z niecierpliwością czekam na kolejne pozycje książkowe nadal wierząc w talent i pomysłową kreatywność Autorki. 


Agnieszka Lingas-Łoniewska, Zakład o miłość, wydawnictwo Novae Res, premiera 9 listopad 2011, stron 246.


12 komentarzy:

  1. hm nie będę polemizować, choć uważam że ta książka Agnieszki jest po prostu inna. Co do błędów rzeczowych to o ile się orientuje, książka jest przed ostateczną redakcją. Błędy więc raczej należałoby zgłosić Wydawcy a nie wytykać. Ja po otrzymaniu egzemplarza przedpremierowego zostałam o tym poinformowana...

    OdpowiedzUsuń
  2. Sil ja nic nie "wytykam", takie jest moje zdanie. Korekty się nie czepiam.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym wreszcie zapoznać się z tą autorką i bardzo mnie cieszy, że po 1: przypomniałaś mi o niej, po 2: zasugerowałaś zapoznanie się z innymi jej tytułami. Kiedyś zakupię na pewno, ale faktycznie którąś z poprzednich, wysoko ocenianych książek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książek Agi nie czytałem, ale poluję na nie
    :-(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chętnie przeczytam i zobaczę, czy także dostrzegę błędy o których mówisz, ale i tak wydaje mi się, że jednak jest to wspaniała książka, ale o tym muszę przekonać się sama.

    OdpowiedzUsuń
  6. Montgomerry była przynajmniej szczera, to się chwali! Nie będę jednak kierować się jej opinią - od początku nie byłam pewna co do tej pozycji. Jeszcze do końca nie zdecydowałam czy kupię tę książkę czy nie... czas pokaże! x

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam na półce inną książkę tej autorki, 'Bez przebaczenia', więc najpierw przeczytam to, co mam, a później, jeśli mi się spodoba styl pisania pani Łoniewskiej, sięgnę po 'Zakład o miłość' :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za recenzję. Tak jak pisałam Ci na priv, paradoksalnie tę książkę pisałam najdłużej, więc nie wiem co jest na rzeczy:) I miało to być właśnie takie obyczajowe czytadło, które chyba jako jedyne "moje" nie posiada wątków sensacyjnych. Musiałam odpocząć po trylogii "Zakręty losu". Mam nadzieję, że ZL2 Cię nie zawiedzie. Pozdrawiam! Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję Ci Aguś za tak spokojne podejście.
    Nie wiem, ale ja wyczułam jakaś nerwowość i pośpiech, co z kolei mnie denerwowało gdzie tak pędzisz.
    Z niecierpliwością czekam po i tak sympatycznym przerywniku na ZL2:)
    Wolę jednak z wątkiem kryminalnym:)
    ściskam


    Evita ja zaczynałam od "Bez przebaczenia" i byłam zafascynowana!Tobie też tego życzę:)

    A z książkami Agi warto się zapoznać- wszystkie recenzje są na blogu.

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja chyba i tak wpadłam w nałóg czytania książek Agnieszki, więc i tej nie zabraknie na mojej półce :) Ma być inna i chyba jest :)

    OdpowiedzUsuń
  11. jeszcze nie znam tej autorki, ale chyba zacznę od innych jej książek :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.