Strony

11 lutego 2010

Jan Antoni Homa, Altowiolista.


Wydawnictwo: Sol
Data wydania: 2009
Kategoria: sensacja, kryminał,
ISBN: 9788392587965
Wymiary:145 x 210 mm
Ilość stron: 368

Wspaniała książka gdzie połączono wątek kryminalny z jedną dziedziną sztuk, jaką jest muzyka klasyczna. Książka świetna, bo autor wie, o czym pisze i na muzyce się zna. Sam jest skrzypkiem i jednym z koncertmistrzów Het Brabants Orkest, działającej w holenderskim Eindhoven. Po za tym książka rekomendowana jest przez samego Jerzego Maksymiuka.

Bohaterem powieści jest muzyk – altowiolista Bartosz Czarnoleski przez kolegów w latach szkolnych przezywany również Kochanowskim. Jak to artysta żyje skromnie i oszczędnie, ciągle chodzi na przesłuchania, unika chałtur, choć te są o wiele lepiej płatne i ćwiczy wiele godzin dziennie na swoim ukochanym instrumencie. Przez ostatnią czynność nie jest za bardzo mile widzianym lokatorem z żadnego z wynajmowanych mieszkań. Na dodatek ostatnią wynajmowaną kawalerkę musiał opuścić w ciągu tygodnia, gdy pojawił się u jego boku pies „potwór” należący kiedyś do mafii zwany przez bohatera Estonem. Szczęśliwy traf chciał, że na starówce poznał antykwariusza Sebastiana, który po wyjeździe swojego dziecka do Włoch chciał wynająć poddasze. Co więcej właściciele starej kamienicy uwielbiali dźwięki prawdziwej muzyki i zakochali się w Estonie. Bartosz uznał wiec, że wygrał los na loterii. Aż pewnego dnia będąc na spacerze spacerze psem w parku jest świadkiem napaści na światowej sławy dyrygenta maestro Damiana Rucacellego. Pies Bartosza, Feston rzuca się w odmęty wody i wyławia batutę wrzuconą tam przez mistrza. Od tej pory młody altowiolista na własną rękę rozwiązuje kryminalną zagadkę sięgającą korzeniami aż czasów II wojny światowej, a do której kluczem jest tajemnicza batuta. Co więcej snuje refleksje na temat zawodu muzyka, dowcipów związanych ze światem muzyki klasycznej i instrumentów, poznanych osobistości, koncertów, dyrygentów, utworów muzyki klasycznej i o wszystkich zaletach i wadach pracy w orchestrze. Poznajemy też rolę posiadania własnego instrumentu i co to oznacza dla muzyka, gdy instrument jest uszkodzony.

Powieść solidna, napisana językiem dowcipnymi i zawierająca wiele point. Moim zdaniem książka ta to nie tylko kryminał, ale również wspaniała zachęta dla innych, aby nie odstawiać na boczny tor muzyki klasycznej.

Dla mnie rewelacja! Polecam!

5 komentarzy:

  1. Bardzo lubię takie recenzje polskich książek, na pewno poszukam, gdyż ostatnio odezwał się we mnie przez wiele lat utajniony patriotyzm i mam ochotę czytać więcej książek polskich autorów:)
    Bardzo dziękuję za odwiedziny,m ja również dodałam adres Twojego bloga do linków:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznaję, że nie znam tego autora... aż mi wstyd, ale z drugiej strony, jak się stale siedzi w literaturze obcej można przez przypadek, niechcący przegapić dobrą pozycję.

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno kryminał inny niż "wszystkie":) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo w ogóle mi nie znany autor.. dzięki :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.