Bardzo ciepła książka o rodzinie Stuhrów napisana przez znanego aktora, którego twórczość tak jego jak i syna nota bene bardzo lubię. Nie ma w niej żadnych plotkarskich wiadomości, ani sensacji czy skandalów. Jest to opowieść o pradziadkach, którzy z Austrii przybyli do Krakowa, dziadkach, rodzicach, relacjach z dziećmi i wnuczką. Wielki aktor nie opowiada o sobie, nie czyni z siebie „centrum” tej książki. Jest jakby w cieniu. Wielokrotnie podkreśla jak wiele zawdzięcza swojej rodzinie. Zaznacza, że nie potrafi okazywać uczuć rodzinie. Nie wstydzi się wymieniać swoich wad, ani napisać, że nie jest idealnym ojcem i dziadkiem. Wspaniale jednak kreśli całą historie rodzinną. Opierając się na pamiętniku opowiada o wojennej historii dziadka Oskara, o babci Masi pięciokrotnie zamężnej, o skandalicznym w przeddzień śmierci ożenku dziadka Rudolfa, o małżeństwie miedzy kuzynami Stefanem Iglickim i Julią Laską.
Dodatkowym atutem jest bogaty wybór fotografii z rodzinnego archiwum oraz drzewo genealogiczne rodziny.
Stuhr podjął się próby ocalenia od zapomnienia dziejów swojej rodziny i przekazania pielęgnowanych wspomnień dalszym pokoleniom. Pisanie traktuje jak spłatę długu - rodzicom, dziadkom i pradziadkom.
Bardzo mi się podobała! Taka miła niespodzianka na tle naszego światka artystycznego, o którym się słyszy na co dzień ;)
OdpowiedzUsuńPiękny i godny uwagi sposób spłacenia długu...
OdpowiedzUsuńLubię takie rodzinne historie. Niestety, książka krąży wśród czytelników, więc muszę czekać.
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać:)Polecam!
OdpowiedzUsuńSwietna i ciekawa książka, którą przeczytałam jednym tchem w jeden wieczór.Uczy szacunku do rodziny i rodzinnych pamiątek.Rarytas zwłaszcza dla krakusa.Lubię biografie z dużą ilością zdjęć-wyobrażnia ma większe pole do popisu.
OdpowiedzUsuńEdyto zgadzam się:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam