Strony

30 grudnia 2019

Martin Kemp, Mój Leonardo. Pięćdziesiąt lat rozsądku i szaleństwa w świecie sztuki i poza jej granicami.



         Martin Kemp, emerytowany profesor historii Oxfordu i wieloletni ekspert od wszystkich spraw związanych z osobą Leonarda da Vinci, napisał po latach pracy, książkę stanowiącą kwintesencję i summę zdobytych doświadczeń. Autor opowiada o pięćdziesięciu latach pracy związanej z dorobkiem artystycznym Leonarda da Vinci, współpracy z ludźmi, z którymi realizowane były projekty na przestrzeni lat, dokonuje analizy osobistego i formalnego odbioru dzieł. Przedstawia podjęte egzegezy, wraca do wspomnień, napisanych artykułów i książek, wszelkiego rodzaju przeprowadzonych rozmów, wydarzeń, zaangażowanych ludzi i różnych instytucji. Kemp tworzy swoją własną intymną narrację, choć mało w tej książce jest wiedzy o jego życiu rodzinnym. Książka stanowi opis osobistej relacji autora z Leonardem da Vinci, ale nie jest to biografia, a jedynie zapis wspomnień skupionych wokół jednego tematu. 


     Artysta nie wymaga tu przedstawienia. Biografia Leonarda da Vinci znana jest w mniejszym lub w większym stopniu. To on jest autorem słynnej „Mona Lisy”, on namalował „Ostatnią wieczerzę”, on narysował najbardziej znany na świecie wizerunek człowieka z czterema nogami i czterema rękami, wpisanego w kwadrat i koło (człowiek witruwiański). Był człowiekiem o wielkiej wyobraźni, a jego pole działalności obejmuje sztukę, naukę i technikę. Mimo wszystko, wiele jeszcze zostaje do powiedzenia o dziełach Leonardo. Wiele przetrwało jego słynnych zeszytów i innych zapisków. Mimo to, autor książki na przestrzeni lat spotykał się z fałszerstwami dzieł, zaangażowany był w rynek dzieł sztuki Leonarda, w sprawy sądowe, w pomoc, gdy z zamku w Szkocji skradziono „Madonnę”. Zorganizował też wiele wystaw prac Leonarda, prowadził związane z nimi zakulisowe negocjacje, występował w licznych programach radiowych i telewizyjnych. Miał do czynienia z historykami, pseudohistorykami, kolekcjonerami, hochsztaplerami, uczonymi, autorami licznych książek o renesansowym artyście, z nonsensownymi teoriami wysuwanymi przez uczonych, licznymi kształtowanymi opiniami, hipotezami, fabrykowaniem nowych teorii w celu wzbudzenia zainteresowania.


        Układ treści w książce zaznaczony jest tematycznie, nie zaś chronologicznie. Prolog zawiera zwięzły opis życia i osiągnięć Leonarda. Kolejne rozdziały zbudowane są wokół dzieł: „Ostatnia wieczerza”, „Mona Lisa”, „Madonna”, „Portretu Bianki Sforzy” oraz innych rysunków i obrazów, w badanie których Martin Kemp był zaangażowany. W kolejnych rozdziałach autor prezentuje szerokie spojrzenie na "biznes" związany z dziełami Leonarda. Autor pisze o pierwszych wrażeniach pozyskanych dzięki styczności z dziełami sztuki oraz o zmianach opinii na przestrzeni lat, jakie następowały w ramach przeprowadzanych badań. Nie zapomina o powzięciu polemiki z autorami książek o Leonardzie da Vincim. Przeczytać można o roli autentyczności źródeł, założeniach różnych teorii i i interpretacji dzieł, które były wysnuwane na przestrzeni lat przez rzesze badaczy. To też więc swego rodzaju polemika autora z tym, co zostało wykreowane przez różnych naukowców. 


         Z książki dowiedzieć się można, dlaczego fresk „Ostatnia wieczerza” zaczął niszczeć wkrótce po powstaniu; opisane zostały lata zaniedbań i wykonania niefortunnych zabiegów konserwatorskich; długotrwała i pieczołowita renowacja dzieła w latach 1977 -1999, podczas których autor książki obserwował dzieło z bliska stojąc na rusztowaniu kilkukrotnie. Martin Kemp opisuje też jak wygląda proces związany z oglądaniem obrazu Mony Lisy poza jej „szklanym więzieniem”. Wspomina o badaniach związanych z identyfikacją modelki i przywołuje hipotetyczną historię obrazu oraz szczegółową analizę dzieła. Oddzielny rozdział poświęcony jest kradzieży „Madonny z dzieciątkiem” (jedna z dwóch wersji „Madonny z kądzielą”) dokonany w 2003 roku, relacjom, procesom sądowym oraz wszelkim analizom. Autor opisuje również historię, jak pewnego dnia w 2008 r. dostał emalia od właściciela dzieł sztuki z załączonymi fotografiami pięknej kobiety, rysunku, wykonanego na pergaminie. Tak rozpoczęło się badanie nad portretem i jego autorstwem. W kolejnym rozdziale mowa jest też o książce, która wykonana w Mediolanie w 1496 roku znalazła się w Warszawie. Jest też rozdział poświęcony badaniom obrazu Chrystusa jako Zbawiciela Świat.   


        Autor przywołuje różnorodne badania (chemiczne, fizyczne, pigmentu, podłoża, spoiwa, etc.) przeprowadzane w obrębie dzieł sztuki (atrybucja, proweniencja etc.). Docenia rolę fotografii, zdjęć rentgenowskich, reflektografii w podczerwieni, mikroskopię, obrazów wygenerowanych komputerowo, skany wielospektralne etc. Ostatni rozdział poświęcony jest fantazjom i spekulacjom, które powstały w obrębie dzieł sztuki. Zajmuje się m.in. fenomenem Kodu Leonarda da Vinci Dana Browna. 

      Mój Leonardo to książka napisana przystępnym językiem, bez przypisów, ale z dodaną bibliografią. Nie jest to książka naukowa, ale zapis wspomnień i summa zdobytych na przestrzeni wielu lat doświadczeń związanych z twórczością Leonarda da Vinci.




Martin Kemp, Mój Leonardo. Pięćdziesiąt lat rozsądku i szaleństwa w świecie sztuki i poza jej granicami, wydawnictwo Arkady, wydanie 2020, tytuł oryg.: Living with Leonardo: Fifty Years of Sanity and Insanity in the Art World and Beyond (2018), tłumaczenie: Sonia Jaszczyńska, okładka twarda, 105 ilustracji, stron 320.


Martin Kemp - zdobył wykształcenie w dziedzinie nauk przyrodniczych i historii sztuki na Uniwersytecie w Cambridge i w Instytucie Sztuki Courtaulda. Obecnie jest emerytowanym profesorem Uniwersytetu w Oksfordzie. Znawca sztuki renesansu, życia i twórczości Leonarda da Vinci.

3 komentarze:

  1. Miło zobaczyć, jak wyglądasz! Gratuluję prowadzenia tych spotkań autorskich.
    Lista lektur imponująca!
    Jestem ciekawa tych "Wigilii z duchami", uwielbiam wiktoriańskie ghost stories. To pachnie Dickensem, ale co tam jest w środku? Pewnie Dickens, ale co jeszcze?
    Układam teraz listę książek do zakupu w taniej jatce i się nad tym zastanawiam. Warto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. UUUUPS!!! to nie tu miał być ten komentarz! przepraszam!

      Usuń
    2. Ach, "Wigilia pełna duchów" jest klimatyczna (piszę o niej, jest spis treści pod linkiem: https://slowemmalowane.blogspot.com/2019/12/wigilia-pena-duchow.html) . Nie ma Dickensa, Zysk i S-ka wydal kolejny tom Opowieści wigilijnych:https://slowemmalowane.blogspot.com/2019/12/charles-dickens-opowiesci-wigilijne.html

      Postanowiłam dzięki tym książkom wrócić w tym roku do klasyki literatury popularnej :)
      Dziękuję za dobre słowo :)

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.