Strony

1 maja 2017

Agnieszka Meyer, Karmin.



Karmin Agnieszki Meyer to powieść, która na długo pozostaje w pamięci. To zresztą zależy od wrażliwości każdego czytającego. W moim przypadku być może chodzi tu o specyficzny styl pisania, który przypomina mi wpisy blogowe Małgosi. Ten język jest płynny, zawieszony w czasie i przestrzeni, niemal poetycki i w dodatku bardzo plastyczny, dzięki czemu miałam wrażenie, że jestem w tych samych miejscach, o których pisze autorka i obserwuję zachowania bohaterów. Styl ten znacznie wychodzi poza nawias popularnej konwencji pisania powieści. 


To opowieść o związkach, pojmowania sensu bycia razem lub też wyboru samotniczego trybu życia, rozumienia szczęścia w różnych aspektach oraz potrzeby pogodzenia się z przeszłością. Wbrew temu, co sądzimy, drugiej osoby nie da się obłaskawić, a tego, co łączy nie uda się do końca wykorzenić, zniszczyć i wydrwić. Autorka pokazuje, że często, to, co stałe, otwarte i prawdziwie, nie jest doceniane. Z kolei to, co owiane kwintesencją tajemniczości i niedomówień, jest pociągające i w konsekwencji fascynujące. Rozróżnić prawdziwą miłość od jej iluzji nie jest łatwo, a imaginacje często kokietują swoim powabem. W szczerych, opartych na zaufaniu związkach nie można też pozostawiać pytań bez odpowiedzi. Ubieranie myśli w słowa jednak jest trudne, a wzrastające tamy wraz z upływem czasu zyskają na mocy i wydają się nie do przebicia. Niedomówienia i niedopowiedzenia gubią, prowadzą do konfliktów i klęski. Książka angażuje czytelnika i niewątpliwie zmusza do refleksji. 


Czworo bohaterów: dwie kobiety i dwóch mężczyzn, a tak różne osobowości i potrzeby. Losy ich zaczynają się splatać. To ludzie dojrzali, mający swoje pasje, zainteresowania i pracę. Max, Niemiec, zakochany jest w Selinie - Polce. Mężczyzna czuje, że dorósł do stabilizacji, założenia rodziny i życia z Seliną. Tyle tylko, że Selina jest młodsza, a praca wymaga od niej ciągłych podróży. Nie do końca chciała ostatecznego określenia i zamknięcia pewnych otwartych dróg. Znajomość z tajemniczym, oczytanym i podzielającym jej zawodowe pasje, Davidem ją fascynowała. Z kolei Amerykanka Jesse pragnie, aby David w końcu się zdecydował. Jego z kolei nie wabił stały związek. Kochał wolność, podróże, szukanie i odnajdywanie mistycyzmu w świecie i wyzwania, a jednym z tych ostatnich była Selina. Jedna miłość nie jest równa drugiej miłości. To, co Max czuł do Seliny nie może być porównywalne z tymi emocjami, którymi obdarowywał Jess. 

Oprócz poruszanej relacji w związkach, autorka wnikliwie pisze o traumie przeszłości. Max świadomy jest swojego pokrewieństwa z Goebbelsem, a ciężar win i ogromny wewnętrzny ból dociera do niego podczas wizyt w Polsce. Z drugiej strony wkraczamy do świata sztuki. Będąc konserwatorem papieru, Selina angażuje się w pracę nad iluminowanym rękopisem prawie tak starym jak irlandzka Księga z Kells. O tym ostatnim zabytku sztuki można zresztą sporo zyskać wiadomości z powieści. W powieści znaleźć można rozważania na temat książek, szacunku ludzi do dorobku kulturalnego, zderzenia przeszłości z teraźniejszością, papieru z elektroniką. „Ludzie zdepczą wszystko” (s.81). W tym wszystkim są też myśli i rozmowy dotyczące rzeczywistości. „A co ty teraz robisz ze swoim życiem? Wiedząc, że masz tak mało czasu” (s.86). Autorka często zresztą wplata w konwersacje bohaterów wskazówki, rady i życiowe prawdy.

Powieść mądra, subtelna, rozważnie napisana i przemyślana zarówno w kwestii emocjonalnej i wrażliwości, jak i merytorycznej. Świadomie autorka dokonała pewnych wyborów, które wpłynęły na ogólny kształt powieści. Pokazuje zderzenie przeszłości z teraźniejszością w różnych jej odmianach. Spory nacisk położony został na relacje międzyludzkie. Książkę należy przeczytać, a wnioski (o ile chcemy) wyłonić samemu.




Agnieszka Meyer, Karmin, wydawnictwo MG, wydanie 2017, oprawa miękka, stron 286.

4 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję za piękną recenzję. Agnieszka Meyer

    OdpowiedzUsuń
  2. Już czytałam o tej książce i Twoja opinia mnie utwierdziła w chęci jej przeczytania.
    Liczę na bibliotekę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przeczytać, a bibliotekarki zainteresować :)

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.