Strony

14 marca 2017

Elżbieta Rodzeń, Zimowa miłość.



To bardzo dobra książka.
Tak uważam z mojej perspektywy, posiadanych na koncie lat i doświadczeń. Nie pamiętam już, abym po przeczytaniu jakiejkolwiek książki, po jej zamknięciu, zaczęłabym po prostu płakać. A tak właśnie było w przypadku Zimowej miłości Elżbiety Rodzeń. Nie mogłam przez jakiś czas opanować łez, a emocje i powstałe na bazie treści książki wyobrażenia skumulowały się. Zresztą jestem pewna, że powieść poruszy serce każdego czytającego. 

Opowieść poznajemy z perspektywy Anny, trzydziestopięcioletniej dyrektor poradni chirurgii plastycznej. Jest konkretna w działaniu, uczciwa, rzetelna i wymagająca. Wydawałoby się, że jest kobietą spełnioną. Ma dobrze płatną pracę, mieszkanie, przyjaciółkę Magdę, z którą pracuje, która jest jej powiernicą i niemal siostrą. Wokół niej brakuje jednak rodziny i najbliższych. Cóż, szesnaście lat temu zdecydowała nie tylko za siebie. Zarówno taty, jak i wychowującej ją ciotki nie było pośród żyjących, a kontakt z „wujkiem” Bolkiem został kilka lat  temu utracony. Anna nie utrzymywała kontaktu z dalszą rodziną. Pozwalała, aby przede wszystkim absorbowała ją praca. Nie chciała myśleć o przeszłości. 


Zbliżały się święta Bożego Narodzenia i na ostatnią konferencję medyczną miała pojechać Magda. Kobieta jednak poprosiła Annę, aby zajęła jej miejsce. Przez lata Annie udało się unikać Michała, obecnie ordynatora oddziału laryngologicznego w katowickim szpitalu. W końcu jednak młoda kobieta decyduje się, aby zwyciężył zdrowy rozsądek i odwaga w postępowaniu. Spotkanie po latach wstrząsnęło Anną. Niezaplanowana wspólna podróż do domu z Michałem i jego siedmioletnią córką Zosią, brzemienne w skutkach zdarzenie, kilkudniowy pobyt w starym domku odziedziczonym po tacie w Beskidzie Niskim w ekstremalnych warunkach i kilka innych czynników, uzmysłowiły Annie, że jej uczucia są nadal silne. Rozmowy zbliżają. Obserwując jego zachowanie i wypowiedziane przez Michała słowa, w Annie rodzi się cicha nadzieja. Zdaje sobie sprawę, że winna jest Michałowi wyjaśnienia. 

Nie chciałabym opisywać tu więcej, niż to zrobiłam. Zupełnie nie wiedziałam o czym jest książka. Owszem, to romans, ale posiadający bardzo dobrze rozbudowane watki obyczajowe. Blurb na okładce całkowicie tego nie zdradzał (gratulacje dla osoby, która go pisała). To, co się dzieje od chwili spotkania Anny i Michała na konferencji, może przyprawić o szybsze bicie serca. Autorka stopniowo wprowadza czytelnika w skrywane tajemnice. Mimo, że opowieść poznawałam z perspektywy Anny, to rozumiałam też Michała. 


Elżbieta Rodzeń poruszyła w tej powieści wiele ważnych tematów: samotność, rodzinne tajemnice, podejmowanie „lepszych” decyzji w imię dobra drugiej osoby, przebaczenie, miłość odrodzona po latach, śmierć bliskich osób, choroby, problem związany z akceptacją własnego ciała i wygląd. … „Wybrakowana” czy „kompletna”… Elementy, które wpływają na życie każdego człowieka w mniejszym bądź większym stopniu. Powieść nasycona emocjami: bólem, rozdzierającym smutkiem, cierpieniem, tęsknotą. Nie ma tu bohaterów idealnych, ale niewątpliwie większość z nich wzbudza sympatię. Wiele z kobiet może utożsamiać się z Anną.

To mądra i bardzo wartościowa książka. Autorka znakomicie łączy przeszłość z teraźniejszością. Stopniowo wprowadza czytelnika w zawiłe losy Anny i Michała. Nie ma w niej namiastki lukru, naiwności, sztuczności, pozerstwa, ale są za to życiowe prawdy. Zakończenie jak najbardziej prawdziwe i zasłużone dla bohaterów. Dla każdego zawsze w końcu kiedyś wychodzi słońce zza chmur. To powieść, która przynosi nadzieję wątpiącym i pociechę strapionym. Przede wszystkim Elżbieta Rodzeń pokazała, że można mówić w powieści o sprawach trudnych mądrze, z sensem i logicznie. 

Bardzo wartościowa lektura i niezwykle wiarygodna historia. To jedna z tych książek, o których tak łatwo się nie zapomina i do których się wraca: po życiowe prawdy, po nadzieję i po optymizm. WARTO.
 


Elżbieta Rodzeń, Zimowa miłość, wydawnictwo Zysk i S-ka, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 462.

o książce:

Elżbieta Rodzeń jest pedagogiem terapeutą, pracuje w poradni psychologiczno - pedagogicznej. Czyta uparcie i nałogowo. Lubi zimowe spacery, nietuzinkowe filmy i dobrą herbatę. Może godzinami rozmawiać o książkach, dysleksji i wzornictwie haftów ludowych. Mieszka w małym domku pod lasem, z mężem - swoim pierwszym czytelnikiem i koneserem jej wypieków.

5 komentarzy:

  1. Chętnie przeczytam, skoro warto :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za recenzję. :)
    Jeśli tylko będę miała taką okazję, to chętnie sięgnę po tę książkę. Po takiej recenzji myślę, że naprawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od pewnego czasu zastanawiam się nad tą książką - bardzo mnie intryguje. Po Twojej recenzji nie mam już wątpliwości, że powinnam ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przypominam jednak, że to moje subiektywne zdanie :)

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.