Któż nie zna Kubusia Fatalistę i jego pana? Wszyscy mniej więcej w moim wieku,
jak mniemam. O ile pamiętam była to kiedyś lektura szkolna. Teraz nie jestem w
stanie określić czy nadal widnieje w kanonie lektur, które jak wiadomo zmieniły
się przez wszystkie te ostatnie lata nie do poznania. Moim jednak zdaniem nie
powinno się w owym spisie uciekać od klasyki i to w jak najlepszym wydaniu.
Denis Diderot pracował nad powiastką
filozoficzną w latach 1765-1780, a ostatecznie wydana została ona w roku 1796.
Za życia autora uznawana była za kontrowersyjną, toteż krążyła jedynie w wersji
rękopiśmiennej. Akcję umiejscowił Diderot w czasach mu współczesnych, czyli w
drugiej połowie XVIII wieku (wspomniane trzęsienie ziemi w Lizbonie było w 1755
roku).
To książka, na którą składają się
przede wszystkim dialogi, zresztą świetnie poprowadzone, nieprzekombinowane, z
nutką ironicznego humoru i mnóstwa podtekstów oraz rozważań o życiu, przyjaciołach,
znajomych, wrogach, rodzinie, wojsku, chorobie i amorach. Powiastka zbudowana
została na kanwie podróży, wędrówki pana i jego sługi. Innymi słowy, można tę książkę
odbierać, jako literaturę drogi, ale również wędrówki w głąb siebie. Czytelnik jest jedynie świadomy, że podróżni wędrują
po Francji, nie wie jednak skąd jadą i dokąd zmierzają.
W dialogach zaciera się, bowiem różnica
między panem a jego sługą Kubusiem. Ten ostatni jest niepoprawnym gadułą i
wierzy, że wszystko, co ma miejsce na ziemi zapisane zostało na górze, w
gwiazdach i nie można wpłynąć na zmianę biegu wydarzeń. Zdaniem Kubusia życie człowieka
jest zdeterminowane, choć wierzy, że dobro zwycięży zło. Skrupulatnie opowiada
panu przygody ze swojego życia, aby w rezultacie jego wywody nabrały w
ostatecznym kształcie odbieranym przez czytelnika, znaczenia dydaktycznego i
filozoficznego. Z kolei pan Kubusia, wydaje się człowiekiem niezaradnym,
próżnym, gnuśnym i bezmyślnym. Bezwzględnie liczy na swojego zaradnego sługę, który
niejednokrotnie wybawia go z opresji. W obrazie pana stworzonym przez Diderota
można odnaleźć charakterystykę ówczesnej francuskiej arystokracji.
Nie mamy tu spójnej i jednorodnej
fabuły, a całą opowieść znamy z trzecioosobowego narratora, który niejednokrotnie
zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Mamy też tu zastosowanie retrospekcji.
Kubuś opowiada swoje przygody niejednokrotnie wprowadzając kolejne dygresje. Pamiętać
trzeba jednak, że Kubuś nie jest jedynym opowiadającym. Niektóre historie
czytelnik poznaje dzięki panu, gospodyni, margrabiego czy samego narratora.
Koniec końców warto ponownie
wrócić do tak dobrej klasyki, książki przedstawiającej dwie postawy i ośmieszającej
ówczesne najbogatsze warstwy społeczne Francji. Cieszę się, że ponownie
wznawiana jest tak dobra lektura i w dodatku w znamienitej wydawniczej oprawie.
Denis Diderot, Kubuś Fatalista i jego pan, wydawnictwo MG, wydanie 2014, przekład Tadeusz Żeleński (Boy), oprawa twarda, stron 272.
Ładna okładka, tyle że, wygląda na to, że w wydawnictwie nie ma ani jednej osoby, która wiedziałaby jak się poprawnie zapisuje cyframi rzymskimi rok MMXIV. Dziwna sprawa :-)
OdpowiedzUsuńGłowiłam się o co Ci chodzi, aż w końcu powiększyłam fotkę :))) A nie, ja już mam książkę z okładką i prawidłowym rokiem MMXIV :)
UsuńAż dodałam fotkę swego autorstwa, acz przyznam że ta pierwsza jest ze strony wydawnictwa. Może planowali na rok 2013 wydanie?
UsuńSwoją opinię formułowałem w oparciu o zdjęcie, które zamieściłaś, śledztwa dalej nie przeprowadzałem :-) W każdym razie miło, że wydawnictwo zaryzykowało utopienie pieniędzy w tytuł, który wydaje się mało chodliwy bo co to znaczy dzisiaj znaczy klasyka literatury :-)
UsuńDlatego tak kocham MG :) W końcu na nowo, ale często po raz pierwszy i w porządnym wydaniu mogę się cieszyć między innymi Bronte :) Z tego co wiem będą nawet wydane "Emancypantki" Prusa :)
UsuńTo doskonała wiadomość. Uwielbiam książki Prusa!
UsuńKsiążkę tę pierwszy raz czytałam w gimnazjum - wtedy niewiele z niej zrozumiałam, pamiętam jednak, że bardzo mi się spodobała! Muszę koniecznie znowu do niej wrócić! A w kanonie lektur nie ma jej już od dawna, nawet "Kandyd" jest już niestety tylko we fragmentach.
OdpowiedzUsuńHańba jednym słowem. Otępia się młodzież ciekawe jaką wybitną lekturą?
UsuńJak byłam w liceum (3 lata temu pisałam maturę) to jeszcze mieliśmy fragmenty 'Kubusia Fatalisty' w podręczniku, ale wcale by mnie nie zdziwiło gdyby już całkiem go wykreślili...
OdpowiedzUsuńDzięki za informację. Jeśli chodzi o język polski jestem mało zorientowana w materiale.
UsuńNie czytałam, ale książka stoi dumnie na półce u Rodziców, więc pewnie kiedyś po nią sięgnę. Tylko, kiedy ja zdążę te wszystkie książki przeczytać, które mam w planach??
OdpowiedzUsuńNależy jak najszybciej nadrobić zaległości czytelnicze, choć oczywiście nigdy nie uda się przeczytać wszystkiego. Należy skrupulatnie wiec dobierać lekturę i nie marnować czasu na bzdurki, mimo tego, że wybitne, acz nas w ogóle nie interesujące.
UsuńWłaśnie dziś skończyłam czytać "Kubusia..." i przyznaję, że podobał mi się :)
Usuńu mnie w ogóle nie było, nawet we fragmentach, a liceum kończyłam 10 lat temu. A szkoda, bo to książka i mądra i zabawna :)
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam, ja miałam w całości przerabianą książkę. Ale nie napiszę ileż to lat temu było, już mi się nawet nie chce liczyć, aby głowa nie bolała :)
UsuńPodejrzewam, że w moich czasach szkolnych "Kubuś..." był w puli lektur do wyboru przez nauczyciela i mój nauczyciel nie wybrał. Na szczęście, bo mogłam tę książkę przeczytać dla przyjemności i jej obrazu nie psują mi wspomnienia "wałkowania" na lekcjach.
OdpowiedzUsuńZ tym "wałkowaniem" to różnie bywa. Osobiście czytałam wszystkie lektury jak leci :)
Usuńteż czytałam wszystkie, z radością i przyjemnością, do czasu lekcji :D polonistka miała wybitny talent i każdą lekturę potrafiła obrzydzić :)
UsuńJa miałam i polonistkę i polonistę. Nie powiem, aby zachwycali, ale ja zawsze wolałam czytać i tak książki niż pojawiające się już wówczas pierwszego typu streszczenia.
UsuńO tej książce kiedyś opowiadał nap profesor na zajęciach z Historii powieści - mówił o niej w tak niesamowity sposób jak i o wielu innych książkach), że człowiek od razu miał ochotę biec do biblioteki po lekturę. Mimo to jednak nigdy po Fatalistę nie sięgnęłam :/
OdpowiedzUsuńTo musiały być bardzo zajmujące zajęcia. Już sama nazwa szumnie brzmi - 'historia powieści'. Nie ma to jak właściwy człowiek na właściwym miejscu :)
UsuńJa niestety nie miałam takich zajęć, a szkoda:(. A "Kubuś Fatalista" to naprawdę ciekawe dzieło, jednak nie każdemu może przypaść do gustu.
UsuńTo prawda, ale tak jest z każdą książka. To rzecz gustu i zainteresowań :)
Usuń