Strony

14 kwietnia 2014

Bogna Wernichowska, Tak kochali Galicjanie.


Bogna Wernichowska ma niesamowita, przyciągający dar opowiadania o losach ludzi z przeszłości. Świetnie się czyta jej opowieści. Można powiedzieć, że potrafi w jakiś niezwykły, acz dyskretny sposób oczarować czytelnika. Bynajmniej ja się czuje oczarowana. To druga książka jej autorstwa, która przeczytałam. Pierwszą były Kardy i kokardy. Opowieść o hrabinach Potockich, do której to pozycja na pewno wrócę.

Na książkę Tak kochali Galicjanie złożyły się historie miłosne ludzi, żyjących w Galicji (czyli na ziemiach zaboru austriackiego) w XIX wieku. Dokładnie są to historie z lat 1803-1918. Od razu jednak trzeba podkreślić, że opowieści dotyczą ludzi wywodzących się z warstw wyżej sytuowanych w społeczeństwie. Aż trudno uwierzyć, że separacje i rozwody były wówczas na porządku dziennym. Dodać do tego należy jeszcze kochanków na boku, niedobrane małżeństwa, życie ponad stan, flirty, śluby zawierane w rodzinie za dyspensą (na przykład panna poślubia wuja lub kuzyna). Panny były wydawane za mąż bardzo wcześnie, za mężczyzn dużo starszych od siebie i głównie wskutek namowy rodziców. Czasem dziewiętnastolatki były już w separacji lub po rozwodzie, a taka dwudziestoczterolatka była uważana za starą pannę. Z drugiej strony autorka prezentuje nam szereg opowieści o nieszczęśliwych miłościach, bo a to rodzice nie zezwolili na mariaż, a to panna była za biedna, a to znów kawaler, a to miłość była bez wzajemności, a to narzeczeństwo nagle zostało zerwane.


Historie są przeróżne i nie zawsze kończą się szczęśliwie. W margrabim Pawle Wielopolskim, synu Ignacego Rocha Wielopolskiego kochały się wszystkie panny, ale on zwrócił uwagę na zubożałą Józefinę Kuszlową. Były zaręczyny, a ślub wyznaczono na grudzień 1937 roku. Tymczasem Paweł wyjechał za granicę. Po paru tygodniach zwrócił pierścionek pannie w przesyłce nadanej z Wiednia. Zaledwie dwudziestojednoletnia Józefina w dniu, w którym miała otrzymać list, poszła najpierw do spowiedzi do kościoła, a potem ubrała się w suknię, którą miała na sobie w dniu zaręczyn, zamknęła się w sypialni i zażyła flakonik opium. Paweł przez kolejne kilka lat nie pokazywał się w Krakowie. Ożenił się z posażna panną, acz potem rozstał w skandalicznych okolicznościach i trwonił majątek.


Wśród opowieści można znaleźć historię miłosną dotyczącą hrabiego Adama Potockiego, który spotkawszy dwudziestoletnia rozwódkę Marię Kalergis, zakochał się bez pamięci. Maria Kalergis była wyswatana przez ojca w wieku szesnastu lat za greckiego milionera, a małżeństwo jej zakończyło się jeszcze przed urodzeniem córeczki. Hrabina Zofia Potocka nie zezwoliła na bliższą znajomość syna z „białą syreną” ( Kalergis nosiła białe suknie i perły). Adam poślubił Katarzynę Branicką, bratanicę hrabiny Zofii, ale z Maria Kalergis wymieniał listy przez lata. 


Jest również historia małżeństwa Jadwigi z Sanguszków i Adama Sapiehy. Gdy młody konkurent przyjechał się oświadczyć Jadwidze, poznał jej młodszą i piękniejszą siostrę Helenę. Adam poślubił Jadwigę, ale miał wieloletni romans z Heleną (!). Nie wiem ile sił musiała mieć w sobie Jadwiga, aby znosić takie upokorzenie. W dodatku, gdy Helena wydała na świat syna Jana Piotra, wymyślono historię, że to Jadwiga go urodziła (Helena z Adamem miała jeszcze córkę). Gdy Jan Piotr miał 26 lat w chwili śmierci Heleny, miał z listu dołączonego do jej testamentu dowiedzieć się się prawdy. 


Katarzyna z Bobrowicz Jaworskich zniewalała urodą i temperamentem już od najmłodszych lat, toteż ojciec wysłał ją na wychowanie do klasztoru sióstr benedyktynek. Jako siedemnastolatka została żoną trzydziestojednoletniego zamożnego Ksawerego Starzeńskiego, wybranego jej oczywiście przez ojca. Młoda para odwiedziła w pierwszych miesiącach księżną Izabellę Czartoryską, a tam szybko zakochał się w Katarzynie jej podopieczny Henryk Lubomirski. Stara księżna od razu zainterweniowała i wysłała Starzeńskich do Paryża. Tam Katarzyna miała romans z synem cesarzowej Józefiny z pierwszego małżeństwa, Eugeniuszem. Cesarzowa postarała się, aby Starzeński dowiedział się o romansie żony. Skandal wybuchł jednak w 1811 roku, kiedy to Katarzyna otrzymała zaproszenie na ślub kuzynki Marii Jaworskiej z hrabią Stanisławem Komarem z Podola. Kiedy Komar zobaczył Katarzynę z miejsca się zakochał i nawet po swoim ślubie jej nie opuszczał, zaś w noc poślubną … z nią uciekł (!).


Książka jest rzeczywiście niesamowita. Można w niej znaleźć też opowieści o Tetmajerze, Matejce i jego córkach czy Malczewskim. Jedyny mankament w tym, że nie ma tu ani przypisów, ani – czego już nie mogę wybaczyć – dołączonej bibliografii. Zaledwie parę razy w tekście autorka odsyła do wybranych pozycji. Nikła jest też baza ikonograficzna książki. Niestety te elementy to minusy, które bardzo mnie rażą. Niemniej książkę bardzo polecam szczególnie tym, którzy tak jak ja uwielbiają dawne, dziewiętnastowieczne historie. 


Bogna Wernichowska, Tak kochali Galicjanie, wydawnictwo Arcana, wydanie 2013, oprawa miękka, stron 242. 

23 komentarze:

  1. Uwielbiam takie opowieści, a widać, że w tej książce są interesująco przedstawione. Bardzo chętnie ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię takie historie. A jeśli dodatkowo książka jest dobrze napisana to z chęcią po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. No popatrz, kupiłam, gdy wyszło i całkiem zapomniałam... a ostatnio dokupiłam jeszcze dwie Wernichowskie (w tym te wspomniane przez Ciebie Kardy i kokardy), więc może w końcu się przeczyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kardy i kokardy są pięknie wydane :) Lubię takie wydania, inne, odmienne niż wszystkie :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie czytałam ,więc dziękuję za polecenie książek.

      Usuń
  5. Mam pierwsze wydanie książki "Tak kochali Galicjanie", z dużo mniej efektowną okładką. Książki B.Wernichowskiej bardzo lubię czytać, duże wrażenie zrobiła na mnie wspomniana już przez Ciebie pozycja "Kardy i kokardy".
    Podobnie jak autorka lubię historie mające "urok suszonych bukietów i starych koronek."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chciałabym mieć "Opowieści polskich dworów" jej autorstwa:)

      Usuń
  6. Jak ja lubię takie książki! :) aż szkoda że brak jest podanej bibliografii...
    pozdrawiam M.M

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę że książka trafiła w twoje zainteresowania, bo i historia i romanse :). Mnie najbardziej zaciekawiły te odniesienia malarskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej to są odniesienia do życia prywatnego artystów :) Mowa jest oczywiście o historii małżeństwa Tetmajera, o córkach Matejki - Beacie i Helenie; o tym, jak 46-letni Malczewski zakochał się w Marii z Brunickich Balowej.
      Tak, uwielbiam takie historie :)

      Usuń
  8. Tak myślałam, że w książce tego typu nie będzie historii sztuki, a raczej historia człowieka :) A biografie naszych malarzy znam kiepsko

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś dla mnie :) Uwielbiam historie dotyczące życia codziennego w dawnych wiekach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Każda epoka, każdy wiek pod względem zachowań ludzkich można rzec są podobne do siebie.
    Krew nie woda.... Bardzo interesująca pozycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz czytam "Kochanicę Francuza" - Autor można rzec głównie skupił się na erotycznej stronie życia purytańskich wiktorian - w zależności od sfery społecznej.

      Usuń
    2. A wiesz, że mam. Obecnie zaczęłam jednak Munro czyli bliżej współczesności :)

      Usuń
    3. Pewno Munro sie łatwiej czyta. Kochanica... dla mnie trochę trudna, gdyż fabuła książki to chyba 1/3 tego co pisarz w niej napisał.

      Usuń
    4. To zależy, czy ktoś lubi opowiadania :)

      Usuń
    5. Ja akurat małe formy też lubię.

      Usuń
  11. Noooo koniecznie przeczytam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.