Strony

5 lipca 2013

Michalina Kłosińska-Moeda, Miłosne kolizje.

O Autorce książki (swoją drogą graficznie przyciągającej uwagę) za wiele się ze skrzydełka okładki nie dowiemy, oprócz tego, że Michalina Kłosińska-Moeda lubi czekoladę, kocha koty, uwielbia, gdy naokoło kwitnie miłość. To ostatnie dawkuje nam w fantastyczny sposób w swojej powieści Miłosne kolizje, w której stworzyła pomysłową, choć bajkową opowieść. Ale życie też przecież może być bajką, jeśli sami tego zechcemy.

Wszystko zaczyna się przed dniem Wszystkich Świętych, kiedy to trzydziestodwuletnia Malwina jadąc na cmentarz w celu porządkowania grobów najbliższych, uderzyła leciwym samochodem cioci Wiesi w tył dość przyzwoitego i dobrze prezentującego się auta. W dodatku z tegoż środka lokomocji wysiadł przystojny, o śniadej karnacji mężczyzna o zniewalających czekoladowych oczach. Co więcej, ów iberyjskiej natury mężczyzna rodem z książek i filmów, zaprosił ją taką rozmemłaną na kawę. Chwile spędzone razem należą do najmilszych dla obojga, cóż jednak z tego, jeśli kobieta nie zgadza się na kolejne spotkanie. Oboje jednak nie mogą o sobie zapomnieć, a że Malwina zwierza się mieszkającej z nią cioci Wiesi, ta bierze sprawy w swoje ręce i postanawia odnaleźć niejakiego Roberta Lisowskiego. Tym samym przyczynia się do kolejnego spotkania tychże.  Niestety wbrew nadziejom Roberta, Malwina informuje go, że kocha narzeczonego (ten to ci kawaler - Szymon Brudny - pierwsza klasa) i zamierza wyjść za niego za mąż. Pozostaje, więc przyjaźń. Tia. 

Miłosne kolizje to książka dostosowania do letnich temperatur. Nie straszny będzie Wam upał, gdy po nią sięgniecie, za to zakosztujecie wspaniałej zabawy. Właściwie po raz pierwszy czytałam książkę, gdzie Autorka nie wyśmiewa się z religijności ani starszego ani młodszego pokolenia, lecz potrafi subtelnie acz z humorem, przemycić do treści najważniejsze wartości i zasady. Bardzo mi się to podobało. Michalina Kłosińska-Moeda pokazuje, że miłość może przyjść do każdego niezależnie od jego wieku. Czy będą to rodzice Malwiny, którzy pobrali się w bardzo młodym wieku, czy będzie to Malwina po trzydziestce, czy będzie to sama pięćdziesięcioletnia Wiesia – ciocia kombinatorka. Oczywiście każda miłość rządzi się swoimi prawami i kryje swoje tajemnice. 

Michalina Kłosińska-Moeda napisała powieść, która dowodzi, że można opowiedzieć o miłości bez zbędnych opisów łóżkowych i bez wulgaryzmów. Niestety takich książek jest mało przynajmniej na polskim rynku wydawniczym, (choć swoją drogą za wiele tych książek polskich Autorów nie czytam, ale to tak z wyboru). To lekka powieść, przy której miło można spędzić czas i po przeczytaniu ostatniej strony można się nadal uśmiechać. Pamiętajcie jednak, że jestem zwolenniczką romansowych książek, nawet tych przewidywalnych, więc mogę być nieobiektywna. Mimo to, tym czytelnikom, co wybiorą powyższą książkę, życzę dobrej lektury.
 


Michalina Kłosińska-Moeda, Miłosne kolizje, wydawnictwo Replika, wydanie 2013, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 224.

10 komentarzy:

  1. Okładka przyciąga wzrok...ale ja ostatnio coś "boję" się wydań Repliki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo trzeba mieć przysłowiowego "nosa", a nie czytać wszystko:)

      Usuń
    2. Mnie chyba go brakuje :) Nie czytam wszystkiego, ale mam słabość do debiutów, niestety nie zawsze udanych :(

      Usuń
    3. Sabinko, bo to dziś jest wiele piszących, ale mało pisarzy.

      Usuń
  2. No to mnie zaciekawiłaś, rozglądnę się za nią jutro, bo chyba właśnie takiej książki potrzebuję na najbliższy czas, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpoczynek i chwile wytchnienia znakomite, zwłaszcza w te upały:)

      Usuń
  3. Może i ja się skuszę? Nie pamiętam, kiedy czytałam romans!
    Obecnie przyśpieszyłam z "Bezcennym", pierwszy rozdział czytałam kilka dni - tak mnie znużył, ale wczoraj przeskoczyłam dalej i ... wreszcie mnie zainteresowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to jednak sobie "Bezcennego" daruję. Jak dla mnie za wiele hip hip hurra w internecie, poczekam, a potem na spokojnie. Jestem po lekturze Fiszerowej:)

      Usuń
  4. Podoba mi się, że autorka mówi o uczuciach bez wulgarności, rzeczywiście mało takich powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się wydaje, choć za wiele nie mam obeznania.

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.