Strony

5 sierpnia 2011

Cecelia Ahern, P.S. Kocham Cię!

Jakiś czas wielki temu wszyscy zachwycali się tą książką. Obiecałam sobie, że kupię. Okazja nadarzyła się wkrótce po postanowieniu, kiedy obok książki miałam i Zwierciadło. Niedawno ukazała się w tej gazecie zresztą ponownie. Książka oczywiście najpierw musiała się lata „wystać”, abym mogła po nią sięgnąć z własnego pragnienia. Ku świadomości wszystkich od razu piszę, że nie widziałam do tej pory filmu. Tak, ominęło mnie to. Teraz oczywiście chcę obejrzeć, jak tylko dorwę i będzie ku temu czas sposobny, co pewnie szybko nie nadejdzie.  

Książkę zapewne znacie, wiec za wiele się rozpisywać nie będę. Faktem jest, że nie zawiodłam się pozytywnymi opiniami o niej. Cecelia Ahern świetnie nakreśliła fabułę. Czytelnik poznaje trzydziestoletnią Holly, mieszkankę Dublinu, która zaledwie parę tygodni temu została wdową po wyczerpującej chorobie męża. Obecnie nie potrafi sobie poradzić z nowym życiem, ponieważ od szkoły średniej zawsze był przy niej Gerry. Mąż jednak wiedział, co będzie przeżywać młoda kobieta i zostawia jej dziesięć listów, które, Holly powinna otwierać każdego miesiąca. Jak okazuje się życie niesie ze sobą wiele niespodzianek. Kobieta nie pozostaje jednak sama. Wokół siebie ma grono przyjaciół na dobre i na złe oraz rodzinę, mającą swoje wewnętrzne bolączki.

To dobra, zabawna, optymistyczna powieść. Cecelia Ahern napisała książkę ku pokrzepieniu serc, pokazując, że świat nie kończy się na śmierci najbliższej sercu osoby. Nie piszę, że powieść jest naiwna, przewidywalna i z happy endem. Po co? W tym wypadku wszystko ze sobą współgra, a Autorka nakreśliła w lekki sposób, czemu nie należy się poddawać po śmierć małżonka. W Polsce oczywiście podejście do żałoby jest zupełnie inne, z czego trzeba zdawać sobie sprawę czytając książkę. To dobra powieść jak dla młodej pisarki.

Wydawnictwo Zwierciadło, Warszawa 2010, oprawa miękka, stron 456

14 komentarzy:

  1. Książkę mam w planach od jakiegoś czasu i z przyjemnością ją przeczytam, gdy będzie okazja. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi si okładka i całość też wzbudza optymistyczne odczucia, więc chętnie sięgnę po te pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Film jest strasznie odstający od książki co mnie bardzo zawiodło :(.
    Ale książka jest świetna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam od jakiegoś czasu ochotę na tą książkę! Z chęcią przeczytam, jak tylko wpadnie mi w ręce!
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio się dowiedziałam, że taka historia (z listami zza grobu) zdarzyła się naprawdę, tyle, że listy napisane przed śmiercią "wysyłała" matka synowi (a był nim Romain Gary).

    OdpowiedzUsuń
  6. Film widziałam jakiś czas temu i bardzo mnie wzruszył. Na pewno kiedyś przeczytam też książkę. Nie ma to jak słowo pisane :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem na twoim początkowym etapie - czyli książka czeka, ale im więcej o nie czytam, tym coraz więcej determinacji, by jednak sięgnąć po nią.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio widziałam tę książkę jako dodatek do jakiegoś czasopisma. Uprzedziła mnie jednak kuzynka i ów czasopismo kupiła, a z nim książkę, którą obiecała mi pożyczyć :)

    Ps. zapraszam na mojego bloga, który przez pewien czas pozostawał nieaktywny http://book-room-yoanny.blogspot.com/ Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  9. witaj, ja byłam nieco rozczarowana książką. Zaczełam czytac w oryginale ale skończyłam po polsku. Wydaje i się przewidywalna i to mnie niepokoi i odpycha. Ale czyta się ją lekko i szybko. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Zbieram się do tej książki.
    Tak krążę wokół niej w Empiku i zastanawiam się czy zainwestować:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja bynajmniej polecam! dziękuję za wpisy:)pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka leży na półce, jeszcze nie została przeczytana. Ale może niebawem nastąpi ten przełom. ;)

    Pozdrawiam, Klaudyna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba muszę wrócić do tej książki, czytałam, ale jakoś nie zapadła mi głęboko w pamięci. Za to film muszę obejrzeć koniecznie ze względu na mojego ulubionego aktora Gerarda Butlera. Nawet jeśli film jest kiepski to i tak sobie popatrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Butler? Ja chyba nawet nie wiem w jakich filmach grał:) od 4 lat nie oglądam właściwie niczego filmowego. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.