Strony

19 lipca 2010

Wojciech Chmielewski, Kawa u Doroty.

wydawnictwo Czytelnik
seria: Literatura polska - wydania indywidualne
wydanie: I
rok wydania: 2010
oprawa: miękka
format: 125 x 195 mm
strony: 200
ISBN: 978-83-07-03229-0

„Kawa u Doroty” to powieść nostalgiczna, której treść jeszcze czasie czytania oddziałuje na wnętrze czytającego. Tak było przynajmniej w moim przypadku. Bohater powieści to bezimienny czterdziestolatek, który od lat lubi często przesiadywać w jednej z warszawskich knajp. Tam spędza godziny na rozmyślaniu o swojej przeszłości. Mimo, że jest malarzem, to od lat stworzył żadnego dzieła. Aby utrzymać rodzinę przyjmował różne artystyczne fuszerki. Zaabsorbowany jest wychowywaniem dwóch córeczek. Wiele lat temu miał liczne wystawy, a jego obrazy cieszyły się powodzeniem. Teraz można je oglądać jedynie w książkach wydanych z okazji wystaw. Artysta zaniedbał swój talent malarski, a jego życie zrobiło się szare i monotonne.

Podczas takich knajpianych posiadówek nasz bohater często myślami wraca do swojego dzieciństwa, które spędził w Cichej Dolinie i do kochanej babci. Potem ojciec zdecydował o wyprowadzce do miasta. Tam matka nie mogła się zupełnie odnaleźć, a ojciec coraz częściej nie stronił od alkoholu. Mimo to rodzice pragnęli dla niego dobrej przyszłości. Obserwując talent malarski, pozwolili, aby go rozwijał na warsztatach. Z czasem nasz artysta zapragnął dostać się do Akademii. Nasz artysta wraca również do swojej pierwszej miłości i kolejnych ważnych znajomości z kobietami. Rozmyśla również nad swoim małżeństwem. W tym wszystkim nie stroni również od podsumowania czasów, w jakich przyszło mu żyć: komunizm i jego upadek. Nasz bohater snuje rozmyślania bez żadnych emocji. Wydaje się człowiekiem przygaszonym i zobojętniały.

Oprócz naszego bohatera dzięki zapiskom z pamiętnika poznajemy myśli sześćdziesięcioletniej sąsiadki malarza, która sama nie wiedząc, czemu zainteresowała się nim i jego rodziną. Są również w książce fragmenty listów pierwszej dziewczyny malarza.

To wszystko składa się na książkę spokojną, stonowaną i bez żadnych wybuchów, która ma jednak swój urok. To powieść, w której bohater znajduje się na pewnego rodzaju rozdrożu i pragnie odnaleźć przyczyny swego zagubienia. Być może pomoże mu to w rozpoczęciu nowego etapu w życiu. To już czytelnik może jedynie domniemywać.

3 komentarze:

  1. O matko. Dostałam to w nagrodę za jakąś recenzję, bodajże z Irki - taki nowy portal. I teraz czytam u Ciebie recenzję i już jestem zniechęcona. Bo ja na hasło "nostalgiczna" i "siedzi facet w knajpie i wspomina" chora jestem. Kolejny nieudacznik rozpatrujący swoje niespełnione nadzieje?
    A może kolejny ze złamanym sercem i niewykorzystanymi szansami?
    Dobra, nie będę się nastawiać, po prostu kiedyś tam wezmę i przeczytam.
    Ale mam jakieś takie podskórne wrażenie, że nie wiedzieli, co z tą książką zrobić, to w nagrodę rozdali.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po kilku pozytywnych recenzjach skusiłam się na lekturę, ale niestety rozczarowałam się (więcej tu: http://czytankianki.blogspot.com/2010/07/kawa-u-doroty-wojciech-chmielewski.html)
    I chyba przyznam rację Joannie, że powieść jest o nieudaczniku;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Joanno ja tę ksiązkę też otrzymałam od Irki jako nagrodę, ale w odróżnieniu od Ciebie i czytanki.Anki lubie takie klimaty:) To nie jest ksiązka o nieudaczniku, tylko o czlowieku na rozdrożu. Być może w życiu nie mieliście z kimś takim do czynienia, ja osobiście miałam. Nie wiemy czy ów bohater bedzie tkwił w tym maraźmie dalej, być może uda mu się z tego wyrwać i zacząć na nowo. Tak jakby narazie nie miał go kto wyciagnąć z tej ciszy,niestety staruszce sąsiadce się za życia nie udało.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.