Strony

10 września 2009

Małgorzata Żurakowska, Muchy w zupie i inne dramaty.


Wydawnictwo Grasshopper
wydanie 2009 r.
ISBN: 978-83-617-2501-5
stron 352

Bardzo ciepła i bardzo dowcipna książka na temat rodzinnego życia. Jest pełna humoru i komizmu dnia codziennego. Wielokrotnie wybuchałam głośnym śmiechem. To książka dla tych, co, na co dzień żyją w tak zwanym młynku domowym i wydaje im się, że nie maja czasu na nic. Praca, dom, dzieci, szkoła, mąż to podstawy egzystencji, wokół której toczy się dzień od wczesnego rana do późnego wieczora. Książka pisana jest według dziennika, pór roku, dni a nawet godzin. Same notki są krótkie. Akacja toczy się współcześnie, wraz z upływem pór roku.

Główna bohaterka to swego rodzaju Matka Polka. To ona odpowiedzialna jest za obowiązki domowe, to ona głównie ratuje dzieci z opresji w praca domowych, to ona robi generalne porządki i wie, co gdzie można znaleźć. Mimo to jest bardzo szczęśliwa kobietą i zadowoloną z życia. Jak większość Polek ma bałagan w torebce, potrafi nabrać się na zbędne zakupy, gotuje, sprząta, wymienia poglądy z księciem małżonkiem. Nie ma tu jednak zdrad i zazdrości czy też rozpadu związku. Jest tu nakreślona miłość dwojga ludzi, oparta na przyjaźni i wierności. Ma troje dzieci: starszego syna (jak dla mnie wiek gimnazjalny) i dwie młodsze dziewczynki kończące przedszkole a rozpoczynające szkołę podstawową. Każdego dnia główna bohaterka boryka się z rodzinnymi problemami takimi jak posiadanie psa, surowe nauczycielki, co ugotować na obiad, opiekowanie się psem przyjaciółki, bałagan w pokoju dzieci, spóźniony pociąg, poszukiwanie niedźwiedziej kredki, problem z bigosem. Nad wszystkim czuwa niezawodna i niezmordowana mama. Czas na odpoczynek ma tylko późnymi godzinami, albo i też nie. Nie ma czasu na książki i telewizję, a nawet na wypicie ciepłej herbaty. Rewelacyjnie daje sobie jednak radę z przeciwnościami losu.

Jest to książka pełna optymizmu i radości życia. Pokazuje w sposób autoironiczny i z humorem, że nie należy narzekać po trudach dnia codziennego, ale cieszyć się z tego, co się posiada, co nas otacza, wokół, że każdego dnia przy nas są bliscy sercu nam ludzie. Autorka śmieje się z siebie, a w codziennych wydarzeniach dostrzega dużo zabawnych sytuacji. Świetna zabawa!

3 komentarze:

  1. Chętnie przeczytam, bo mam ochotę na coś lekkiego właśnie :) Fajna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kalio nie jest to na pewno lektura z wyższej półki, ale jak dla mnie bardzo dobra poprawiajaca humor:)A wiadomo, że smiech to zdrowie i człowiekowi lżej na duszy:) Duża dawka potrzebnego na cały dzień optymizmu!

    Aerien polecam serdecznie!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.