Strony

31 stycznia 2016

Lucyna Krzemieniecka, Z przygód Krasnala Hałabały.


Z przygód Krasnala Hałabały to książka autorstwa Lucyny Krzemienieckiej (1907-1955), która po raz pierwszy została wydana w roku 1936. Dziś nawet są przedszkola noszące imię Karasnala Hałabały. Książka potem wznawiana i udoskonalona dzięki mistrza polskiej ilustracji dla dzieci Zdzisława Witwickiego. Bez tej prostej kreski, zastosowania kilku podstawowych kolorów w rysunku, książka Lucyny Krzemienieckiej straciłaby niewątpliwie swój urok i zachwycają szczegółem. Rysunki są barwne i piękne, jakby powstały wczoraj, a nie kilkadziesiąt lat wcześniej. To jemu zawdzięczamy również wygląd wróbelka Elemelka, którego przygody bardzo lubiłam w dzieciństwie. 



Z przygód Krasnala Halabały ponownie dostarczyło mi sentymentalnych wspomnień. To przecież była lektura w szkole podstawowej. W dodatku pamiętam owe stare, wymiętolone wydania, oprawione w szary papier biblioteczny… Na prośbę chłopca Tadzika, pisarka postanowiła przelać na papier opowiastki o Krasnalu Halabale, który nosił kasztankowa czapeczkę, a zimą krecie futerko. Był wesoły, malutki, czupryniasty i mieszkał w dziupli po wiewiórce. Mieszkanko miał małe, ale przytulnie umeblowane. Opowieści są krótkie, a w ich treści pisanej prozą, można odnaleźć rymy i zdrobnienia.  Wiele w tej książeczce jest ciepła i dobroci. Wraz z Krasnalem poznajemy las i jego mieszkańców: borsuka, jeżyki, wiewiórkę, szpaka, słowika. Obserwujemy też zmiany zachodzące w lesie w zależności od pór roku.  




To książka napisana poetyckim językiem i piękną polszczyzną. Opisy przyrody są bardzo dokładne i niewątpliwie działają na wyobraźnię. Tekst jest tak dziecięcy, prosty i miły dla ucha, że czyta się go z przyjemnością. Przede wszystkim nie jest pozbawiony dziecięcej naiwności i ufności. Warto po latach wracać do lektur własnego dzieciństwa, a co więcej przedstawiać je własnym dzieciom.


 
Lucyna Krzemieniecka, Z przygód Krasnala Hałabały, wydawnictwo Nasza Księgarnia, wydanie 2016, ilustrował Zdzisław Witwicki, okładka miękka, stron 48.

30 stycznia 2016

Sabrina Jeffries, Narzeczeni mimo woli.



Narzeczeni mimo woli to pierwszy tom cyklu Diablęta z Hallstead Hall autorstwa Sabriny Jaffries. Zaczęłam naprawdę lubić książki tej autorki: są wciągające, pełne pasji, dowcipu, rodzinnego ciepła i gwarantują dobry odpoczynek. To zaledwie druga książka Sabriny Jaffries, jaką zdołałam przeczytać, a już taka opinia.  Czasami nie trzeba zbyt wielkiej intuicji, aby to stwierdzić. 

Siedemdziesięciojednoletnia Hester Plumtree nazywana zdrobniale Hetty, ma dość czekania na to, aż jej wnuki się same zdecydują się ustatkować i zdecydować się ułożyć życie z drugą połówką.  Pragnie jeszcze doczekać prawnuków i dziedziców majątku. Od wielu lat sama zarządza rodzinnym browarem, a po tragicznej śmierci swej córki i jej męża zajęła się wychowaniem pięciorga wnucząt. Tyle, że to już dorosłe osoby: Olivier (35 lat), prowadzący hulaszczy tryb życia; Jarret (32 lata) uprawiający hazard; Minerva (28 lat) pisząca gotyckie powieści; Gabriel (26 lat) lubujący się w wyścigach oraz Celia (24 lata), która uwielbia strzelanie pistoletem do celu. W towarzystwie rodzeństwo jest nazywane Diablętami z Hallstead Hall. Mimo upływu wielu lat i próby uczynionej przez babkę zatuszowania okoliczności śmierci ich rodziców, szepty i plotki nigdy nie ucichły. 


Babka Hetty nie chce dalej pozwalać na prowadzenie dotychczasowego trybu życia przez wnuków i w dodatku na jej koszt, postanawia więc zwołać rodzinne zebranie w Ealing i jasno określić warunki. Cała piątka ma rok na to, aby ustabilizować swoje życie poprzez zawarcie małżeństw. W innym wypadku wszystkim grozi odcięcie dopływu funduszy ze strony babki oraz wydziedziczenia na rzecz kuzyna Desmonda. Groźba odcięcia od finansów nie dotyczyła Oliviera Sharpa, który był najstarszym z rodzeństwa i dziedzicem, lordem Stoneville, ale to on byłby wówczas obarczony utrzymaniem rodzeństwa. Warunki nie podlegały negocjacji. 

Rodzeństwo jest niepocieszone, ale postanawia tak łatwo nie poddać się zabiegom babki. Olivier postanawia otworzyć dom, aby mogli zamieszkać razem w Hallstead Hall i tym samym zacząć już oszczędzać. Do wielkiego, starego domu przeprowadza się również babka. Olivier troszcząc się o dobro pozostałych braci i sióstr decyduje się przechytrzyć babkę. Chce wynająć jedną z kurtyzan, aby ta odegrała rolę jego narzeczonej. Los chciał, że w jednym z domu uciech poznaje Amerykankę Marię Butterfield i jej kuzyna Freddy’ego. Drogą małego szantażu i udzielenia pomocy młodej damie w poszukiwaniu narzeczonego Nathana Hyatta, zdobywa zgodę Marii na odgrywanie jego narzeczonej przed babką Hetty przez około dwa tygodnie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby Maria nie była tak zadziorna, śmiała, odważna, urodziwa i gdyby te cechy nie pociągały nonszalanckiego i aroganckiego w oczach kobiety, Oliviera. W dodatku babka Hetty jest sprytniejsza niż pokazuje na zewnątrz, a rodzeństwo staje się bardzo wścibskie. 


Sabrina Jeffries stworzyła ciekawy pomysł na cały cykl. Każda książka będzie zapewne poświęcona kolejnej osobie z rodzeństwa. Mimo to już w pierwszej części poznajemy pewne cechy z osobowości poszczególnych członków rodziny. Pierwsza część oczywiście poświęcona jest najstarszemu, lordowi Stoneville. Olivier nie może poradzić sobie ze śmiercią rodziców. Winą za wypadki sprzed lat obarcza siebie. Za wszelką cenę nie chce też dopuścić do małżeństwa pozbawionego miłości, opartego na niewierności i zdradach, opartego na transakcji, w którym pieniądze byłyby wymianą za tytuł. Małżeństwo pozbawione uczuć, to gorsze piekło niż życie w samotności (s. 65). Odwieczna prawda ma sens. Mimo ciągłej obrony, stawiania barier, Olivier nie jest w stanie uwolnić się myślami od Marii. Nie może nawet znieść, że ta poszukuje mężczyzny, który nie jest jej wart. Mimo to dotrzymuje obietnicy, wynajmuje inspektora Pintera, który ma za zadanie odnaleźć Nathana. 

Szczególną uwagę zwróciłam na babkę Hetty. To kobieta, która bezapelacyjnie wzięła sprawę w swoje ręce i nie da nikomu sobą kierować. Jest ciepła, pełna serdeczności, humoru a zarazem sprytu i widzi to, co niedostrzegalne dla innych bohaterów.  

Narzeczeni mimo woli to książka, która wprawi czytelnika w dobry humor i która sprawi, że nabierze apetytu na przeczytanie pozostałych książek z cyklu Diablęta z Hallstead Hall. Mnie szczególnie podobało się Hallstead Hall, który Henryk VIII podarował pierwszemu markizowi Stoneville w podziękowaniu za jakąś przysługę. Tak jak Maria byłam tym domostwem oczarowana.  Mówiąc szczerze, ciekawa jestem pozostałych części cyklu.



Sabrina Jeffries, Narzeczeni mimo woli, wydawnictwo BIS, wydanie 2012, tytuł oryginału: The True about Stoneville, tłumaczenie Karolina Zaremba, cykl: Diablęta z Hallstead Hall, TOM 1, oprawa miękka, stron 356. 

28 stycznia 2016

Sabrina Jeffries, Czar wigilijnej nocy.





Jako, że mamy jeszcze okres bożonarodzeniowy (do 2 lutego), to kolejną książkę, jaką przeczytałam był Czar wigilijnej nocy Sabriny Jeffries. To pierwsze moje spotkanie z twórczością tej autorki i zapewniam, że nie ostatnie. Po pierwsze dlatego, że pomysł na powieść i jej konstrukcja mi się podobała, a po drugie dlatego, że Czar wigilijnej nocy to  szósty tom cyklu Diablęta z Hallstead Hall. Jakby nie liczyć zostało mi pięć do przeczytania, a zaspokojenie ciekawości zobowiązuje.

Pierce Waverley, ośmioletniego dziedzica hrabiego Devonmonta, poznajemy w kwietniu 1803 roku podczas pobytu w szkole w Harrow.  Akurat dzieci opuszczają szkolę na przerwę wakacyjną. Pierce również czeka na rodziców, ale zamiast nich pojawia się krewny Tytus Waverley, syn stryjecznego dziadka Isaaca. Chłopiec nie za bardzo rozumie, dlaczego nie może pojechać do rodzinnej posiadłości Montcliff. Tytus stara mu się wyjaśnić decyzję rodziców w sposób delikatny, ale nie na wiele się to zdaje. Przez kolejne lata Pierce będzie spędzał wszystkie święta i wakacje nie w domu z rodzicami, ale w Waverley Farm u swoich krewnych. Po śmierci Tytusa i jego żony, nad wychowaniem ich dzieci i w dalszym ciągu Pierce’a, będzie czuwał general Isaac. W ciągu kolejnych lat chłopiec nie widział żadnego z rodziców. O ile mógł zrozumieć zimnego i samolubnego ojca, to nie potrafił wybaczyć matce, która nawet nie odpisywała przez lata na jego listy, a w dodatku upokorzyła po raz kolejny, gdy ten pojawi się w rodzinnej posiadłości po uzyskaniu pełnoletności. Z rodzicielką zobaczy się dopiero na pogrzebie ojca, gdy już prawomocnie będzie hrabią Devonmontem. Przez kolejne dwa lata nie będzie jednak utrzymywał z matką żadnych kontaktów i nie otworzy żadnego od niej listu. Owszem, Pierce zadbał o potrzeby matki, zapewnił jej dostatnie życie w starym dworze Monticliff. Nie życzył sobie jednak widoku matki, gdy przebywał w nowym pałacu na terenie posiadłości. Nawet damę do towarzystwa zatrudnił dla niej jedynie listownie biorąc pod uwagę jej referencje. 


Tak, Pierce wyrósł na zimnego, pozbawionego serca i niezdolnego do głębszych uczuć mężczyznę. Co więcej przez lata szargał reputację nazwiska, aby okryć wstydem rodzinę, która go porzuciła. Gdy jednak w grudniu 1826 roku dostaje od pani Camilli Stuart ekspress z Monticliff informujący go o chorobie matki, decyduje się wyjechać tamże natychmiast. Gdy na miejscu okazuje się, że to jedynie podstęp damy do towarzystwa matki, Pierce planuje wyjechać do Londynu następnego ranka. Camilla postanawia jednak zrobić wszystko, aby wykorzystać, choć jeden dzień na to, by zbliżyć do siebie zatroskaną matkę i niegodziwego jej zdaniem syna. Zawiera, więc z hrabią szczególny układ, który wpłynie nie tylko na niego, ale również na nią i przyniesie za sobą reperkusje o różnych odcieniach emocji.

Czar wigilijnej nocy to powieść, której akcja właściwie zamknięta jest w obrębię posiadłości Monticliff. Liczba postaci również została ograniczona jedynie do kilku osób. Czytelnik skupia się więc jedynie na głównych bohaterkach, ich rozterkach i skrywanych tajemnicach. Sabrina Jefferies sprawnie wykorzystuje swoje pisarskie atuty.  Camilla nie jest może najpiękniejsza, ale to kobieta dowcipna, inteligentna, zuchwała, bezczelna i bezpośrednia. Pierce, który w dzieciństwie został pozbawiony miłości rodzicielskiej, to tylko z pozoru zimny drań. Przede wszystkim w rzeczywistości pragnie poznać prawdziwy powód odrzucenia go przez rodziców. 

W książce jest nawiązanie do poprzednich części cyklu Diabląt z Hallstead Hall, ale nie odnoszę się do nich, z prostej przyczyny nieznajomości tychże książek. Nie wiem więc na ile Czar wigilijnej nocy ma coś wspólnego z rodziną Sharp’ów oprócz tego, co zostało wspomniane w tej książce. 


Moim zdaniem jest to dobra lektura akurat na okres zimowych świat, bowiem autorka w subtelny sposób włata w fabułę początki bożonarodzeniowych tradycji: ubierania choinki, wieszania skarpet, przynoszenia przez Mikołaja prezentów czy też organizowania świątecznych jarmarków. To opowieść o rodzinnych poplątanych więzach. Oczywiście jak na romans historyczny przystało Sabrina Jeffries nie stroni tu od namiętnych scenek, aczkolwiek nie jest to rażąca jakaś przypadłość. Nie wiem również jednak, na ile jej zamiłowanie w opisywaniu hot scenes uwidocznione jest w innych powieściach. Przeczytam parę, to zapewne wyrobię sobie odpowiednie zdanie w tej kwestii. Niemniej Czar wigilijnej nocy uważam za lekturę godną uwagi w obrębie romansów historycznych.




Sabrina Jeffries, Czar wigilijnej nocy, wydawnictwo BIS, wydanie 2015, tytuł oryginalny: It's Was a Night After Christams, tłumaczenie Dorota Jankowska - Lamacha, cykl: Diablęta z Hallstead Hall (kontynuacja lub jak kto woli TOM 6), okładka miękka, stron 364.

Sabrina Jeffries
Zmysłowe i dowcipne romanse historyczne Sabriny Jeffries stale goszczą na amerykańskich listach bestsellerów, mają też już wiele wielbicielek w Polsce. Autorka nie tylko jest wielbicielką Jane Austin, ale posiadaczką doktoratu z literatury angielskiej, doskonale więc zna świat XIX-wiecznej Anglii, w której salonach umieszcza akcję swoich książek. Bohaterki jej powieści są zwykle pełne pasji, niezależne i nie podporządkowują się konwenansom, a gdy spotkają prawdziwą miłość, odważnie decydują się poznać jej smak. Oficjalna strona Autorki: www.sabrinajeffries.com


24 stycznia 2016

Stephanie Laurens, Utalentowany pan Montague.




Kolejny raz spotkałam się z Laurens. Coraz bardziej lubię książki tej autorki. Laurens pisze, bowiem specyficznie, przemyca w słowach pewną słodycz, naiwność i dobroć. To jest niezwykle czarujące i urocze. Nie zawsze się to udaje, ale Laurens tak. Z jednej strony podejmuje realistyczne tematy, z drugiej wkracza w sferę emocji. W powieści Utalentowany pan Montague miłosne romanse są zaledwie tłem, bowiem główne miejsce zajmuje afera kryminalna.


Panna Violet Matcham ma około trzydziestu czterech lat, a od ponad ośmiu jest damą do towarzystwa lady Agathy Halstead. Starsza dama pragnie przed śmiercią spełnić ostatnią wolę swego męża Hugona i pozostawić uporządkowane wszystkie finansowe sprawy. Wzywa, więc pełnomocnika rodziny Andrew Runcorna, by ten przedstawił jej stan bieżących finansów, depozytów złożonych w różnych funduszach oraz stan pieniędzy na rachunku bankowym. Zdaniem lady Agathy na koncie bankowym było za dużo pieniędzy. Szybko okazało się, że ktoś od kilku miesięcy regularnie dokonuje tajemniczych wpłat. Lady Agatha zdradza też Violet, że dostała wiadomość, w której mowa jest o nieznanych lokatorach w wiejskiej posiadłości Halstead’ów, która powinna być zamknięta na czas nieobecności gospodarzy. Lady Agatha postanawia uzyskać poradę od najbardziej doświadczonego i godnego zaufania specjalisty od finansów w Londynie. Tym kimś okazuje się Heathcote Montague, którego firma cieszyła się w mieście powszechnym uznaniem. Montague zapoznawszy się ze sprawą za pośrednictwem Violet, a potem samej lady, postanawia nieodpłatnie pomóc paniom. Jest zdania, że w końcu w jego samotnym, monotonnym, otępiałym życiu coś go zaintrygowało, a nowe wyzwanie będzie jedynie przyjemnością. W dodatku panna Matcham okazała się jego zdaniem bardzo ciekawą i ładną osóbką. 


Szybko okazuje się, że sprawa nie jest tak wcale prosta. Pewnego dnia, gdy panna Violet z pokojówką Tilly pojawiły się w pokoju wiekowej pani, aby ją obudzić, zastały lady martwą. Od razu wiedziały, że starsza dama nie wyglądała na osobę, która odeszła we śnie. Violet posłała po Montague’go, a ten zawiadomił inspektora Basila Stokesa ze Scotland Yardu, który wnet pojawił się na miejscu zbrodni z Barnabym Adairem. Główne podejrzenia spadają na czworo dzieci lady Halsted i jej wnuki, a nie jest to zbytnio kochająca się rodzinka.


Sprawa oczywiście coraz bardziej się gmatwa, a nad jej rozwiązaniem pracuje aż sześć osób. Okazuje się, bowiem, że żony Basila – Griselda oraz Barneby’ego – Penelope, mimo pojawienia się na świecie dzieci, chcą nadal pomagać mężom w rozwiązywaniu detektywistycznych zagadek. O tych związkach opowiadają inne książki Laurens, które jeszcze przede mną, a wskazówki mogłam znaleźć na początku książki. W tej powieści autorka nie zapomina o swych dawnych bohaterach i rozwija wątki małżeńskie. Do tej czwórki oczywiście dołączają pan Montague, który otrzymał pełnomocnictwa od lady Agathy jeszcze przed jej śmiercią oraz panna Violet Matcham, która uważa za swój obowiązek dojść do sedna sprawy. Mamy, więc sześć osób, które ciągle wymieniają się wszelkimi informacjami. Strefa pytań i odpowiedzi jest w tej książce bardzo rozwinięta. Momentami czytelnik może mieć świadomość, że nic się nie dzieje, a fabuła jest rozmemłana. Akcja jednak rozwija się wolno i stopniowo, a pętle zacieśniają się, choć sposób budowania całej intrygi przez Laurens moim zdaniem nie należy do najlepszych. Mówiąc szczerze do końca nie wiedziałam, kto jest mordercą, bo brak było jednoznacznych wskazówek, a poszlaki prowadziły do różnych osób. Brakowało mi w tym wszystkim detektywistycznej żyłki. Szkoda też, że wątek pana Montague’go i panny Matcham został potraktowany przez Laurens po macoszemu, nie został zbytnio rozbudowany, jest właściwie pozbawiony wszelakich emocjonalnych barw, co nie do końca może satysfakcjonować czytelnika. Obydwoje nie mają też zarysowanych wyrazistych osobowości. Całe moje zainteresowanie zabrały pozostałe dwa szczęśliwe małżeństwa. 

Utalentowany pan Montague może powieje dla niektórych nudą, ale to Laurens, więc wielbiciele jej książek, takie złagodzenie tonu w jednej z nich, z łatwością wybaczą. Należy jednak przekonać się jak zawsze samemu, jaka jest prawda.

 

Stephanie Laurens, Utalentowany pan Montague, wydawnictwo BIS, wydanie 2015, tytuł oryginalny: The Masterful Mr.Montague (2014), tłumaczenie Anna Pajek, cykl: Casebook of Barnaby Adair, tom 2, okładka miękka, stron 476.