Damy złotego wieku autorstwa Kamila
Janickiego to książka, która ukazała się pod koniec ubiegłego roku nakładem wydawnictwa Znak.
Zainteresowałam się nią, ponieważ pozycja ta miała dość poważną reklamę, autor
pojawiał się w ogólnopolskich mediach, a opinie na jej temat znalezione w sieci są niezwykle pochlebne. Rozumiem, że egzemplarze
rozesłane zostały w wielkich ilościach. Rozumiem, że książka może się podobać,
zwłaszcza tym, którzy wolą poznawać przeszłość w sposób prosty i tylko wówczas,
gdy język nie odbiega od tego używanego na co dzień. Nie mogę jednak zrozumieć
tego, że mimo pochwał nikt nie zauważył błędów, jakie pojawiły
się w książce.
Trochę
zastanawiające jest to, że autor, który do tej pory specjalizował się w
dwudziestoleciu międzywojennym, nagle
postanowił popełnić książkę na temat osobowości XVI wieku. Być może Kamil
Janicki dąży do tego, aby pisać wszystko o wszystkim, co miało miejsce w
przeszłości, tak jak to się dzieje na popularnym portalu, którego jest redaktorem naczelnym. Być może autor chciał
tylko zrobić wyjątek dotyczący Bony, bowiem jak dowiedziałam się z jego
biogramu, jego ulubioną postacią historyczną jest właśnie ona. Zresztą obok dwudziestolecia wojennego autor wymienia średniowiecze jako ulubioną epokę. A być może poznamy odpowiedzi niebawem, ponieważ jak również dowiedziałam się z biogramu autora, jest on kierownikiem redakcji Znaku Horyzont (acz nie wiem, od kiedy), a pod tym logiem od 2012
roku wydawane są jego książki.
W Damach złotego wieku Kamila Janickiego
potencjalny czytelnik przypomni sobie o historii małżeństwa Bony Sforzy z
Zygmuntem Starym; poczyta o ich pożyciu małżeńskim; wychowaniu dzieci;
zmieniających się charakterach i politycznych zamiarach. Obok nich, czytelnik
poznaje losy żon Zygmunta Augusta: Elżbiety (pierwszej) i Katarzyny (trzeciej,
acz siostry pierwszej) Habsburżankach, Barbarze z Radziwiłłów Gasztołdowej
(drugiej) oraz córek Bony. Et cetera. Wszystko podane w nader ciekawy dla potencjalnego odbiorcy sposób, acz...
Niestety forma przekazu wiadomości
zaproponowana przez autora nie podobała mi się. Losy i dokonania postaci zostały poddane ocenie z punktu widzenia dnia dzisiejszego. Bona Sforza
to feministka, która jedynie dla własnych celów i swojej matki ambicji poślubiła
nieciekawego, podstarzałego i brzydkiego polskiego władcę. W dodatku była kobietą nieszczęśliwą przez całe
życie. Zygmunt Stary określany jest jako nieudacznik, a jego rola w zakresie władzy i
polityki została zupełnie umniejszona.
Nie wiadomo, po co był Hołd Pruski i zdaniem autora nie przyniósł
on żadnych korzyści (to nic, że Zygmunt Stary nie mógł wiedzieć, co się stanie za
sto lat – wynika z tego, że to, co nastąpiło to tylko jego wina).
Dowiadujemy się także, że Zygmunt August był szowinistą, próżnym i
cynicznym egoistą, rozpustnym, pazernym i oczywiście jak ojciec był nieudolnym
władcą. W dodatku poniżał, ignorował i upokarzał swoje dwie żony wywodzące się
z Habsburgów oraz przyczynił się pośrednio do śmierci Barbary miesiącami nie pisząc do
niej listów.
Damy złotego wieku to książka powstała
na bazie kompilacji, co zresztą autor sam podkreśla na końcu książki. Próżno
znaleźć tu jakiekolwiek przypisy, których ewidentnie brakuje, choć spis
bibliograficzny jest na końcu książki. Jednak cytaty, jakie znajdujemy w
tekście nie mają żadnych podstaw źródłowych. Wygląda to tak, jakby były
zaczerpnięte z krainy nigdziebądź. Styl
autora jest potoczny, nazbyt swobodny niż moim zdaniem powinien nawet jak na książkę popularyzatorską. Miejscami
autora ponoszą nazbyt emocje i wyobraźnia, wielokrotnie używa czasu
teraźniejszego, koncentruje się na uczuciach postaci historycznych w danych
momentach, a czytelnik ma wrażenie, że to powieść historyczna niż lektura
popularnonaukowa. W tekście znaleźć można uogólnienia w rodzaju: kronikarze piszą, badacze uważają, historycy
szacują, badacze głowią się oraz generalizacje i uproszczenia w ocenach. Kamil Janicki próbuje polemizować z autorami dostępnych opracowań, ale moim zdaniem nie do końca się to udaje.
Chciałabym
jednak zwrócić szczególną uwagę na ilustracje zamieszczone w książce i formę skonstruowania
do nich podpisów. Wydaje mi się, że autor nieco zlekceważył ich jakość, bo mam wrażenie, że wiadomości często nie były sprawdzone, a po drugie mają
infantylny charakter pasujący raczej do podręczników dla dzieci i młodzieży. Ogólne
źródła ilustracji są podane na końcu książki. Nie wiem, czemu autor nie pokusił
się o podanie stron internetowych tylko o zamieszczenie ogólnego sformułowania
„domena publiczna”.
Damy złotego wieku |
Ograniczę się jedynie do najbardziej rażących błędów. Otóż autor przekonany jest, że spod pędzla Matejki ujawniła się powszechnie przyjmowana podobizna młodej Bony. Nic to, że Matejko żył w XIX wieku, a Bona w XVI wieku. Z opisu jasno wynika, że Matejko był jasnowidzem i wiedział jak Bona wyglądała. Nic to, że zawsze pozowała Matejce Teodora z Giebułtowskich, jego żona.
fragm. książki Teodora moja miłość. Życie codzienne Matejków |
I oczywiście Matejko malował Bonę w ostatnich latach jej życia. Przynajmniej tak zrozumiałam z podpisu.
Kolejny podpis, które serce moje nie może przeboleć to ten mylący nagrobek Zygmunta Augusta z nagrobkiem Zygmunta Starego. Moim zdaniem taki - nazwijmy to wypadek przy pracy - absolwentowi historii UJ w Krakowie w ogóle nie powinien się przydarzyć.
Damy złotego wieku |
Dla niewtajemniczonych informuję, że na zdjęciu widnieje nagrobek Zygmunta II Augusta, którego posąg wyrzeźbił Santi Gucci w latach 1574-1575. Figura króla wzorowana była na figurze Zygmunta Starego z małymi zmianami w układzie ciała.
Bartholomeo Berecci, nagrobek Zygmunta I Starego, 1529-1531, Kaplica Zygmuntowska na Wawelu, Kraków, fot. Jakub Jagiełło. Źródło |
Oprócz tego uważam, że przypisanie portretu kobiety tylko Leonardowi da Vinci jest błędem. Prawdopodobnie za portret odpowiedzialny był uczeń Leonarda, Giovanni Antonio Boltraffio (1467-1516). Obraz datowany jest na lata 1498 -1502. Tak do końca nie wiadomo też kogo przedstawia. Wymieniane są dwie kobiety. Oprócz matki Bony, Izabeli Aragońskiej księżnej Mediolanu i Bari i córki króla Neapolu, wymieniana jest jeszcze Lukrecja Borgia księżna Ferrary.
Damy złotego wieku po lewej// oryginał po prawej |
Książka, w której są jakiekolwiek omyłki, nie jest mimo innych jej zalet, dobrą pozycją. Może się czepiam, ale przynajmniej tak mi wpojono. Na pewno jednak spełniła swoje zadania: oprócz tego, że czytelnicy wrócili do minionych czasów, to jeszcze książka cieszy się powodzeniem. Mam jednak taką cichą nadzieję, że ci, co przeczytali Damy złotego wieku będą sięgać po inne pozycje dotyczące tego okresu.
Kamil Janicki, Damy złotego wieku, wydawnictwo Znak Horyzont, wydanie 2014, oprawa twarda, stron 400.