30 kwietnia 2012

Laila El Omari, Monsunowe dni.

Nie wiem czy sprawiła to upalna pogoda czy też nastrój, a może sama fabuła książki, bowiem gdy tylko zaczęłam czytać ulęgłam i dałam się wciągnąć w wir wydarzeń opisywanych przez niemiecką Autorkę Lailę El Omari. Jeżeli ktoś spodziewa się jakieś fali krytyki, to niech już nie czyta dalej, bo takowej nie będzie. Jestem oczarowana i zafascynowana obazem, jaki został zarysowany na kartach książki. Po za tym po raz wtóry na tym blogu powtarzam, że lubuję się w bardzo dobrze napisanych powieściach historycznych. A Monsunowe dni takowe są.

Wkraczamy w śwat kolonialnych Indii i miejscowości Utakamand. Akcja powieści rozpoczyna się w roku 1875 i dzieje się na przestrzeni kilku lat. Katrina Alardyce po skandalu, jakim wywołał jej rozwód żyje w cieniu, bez radości, bacznie obserwowana przez towarzystwo. Pewnego dnia poznaje Aidana Landor, żołnierza armii brytyjskiej, który jako młodszy syn nie miał praw do dziedziczenia po ojcu, co więcej został pozbawiony przez rodziciela większego wsparcia finansowego. Aidan proponuje Katrinie układ: w zamian za zgodę na małżeństwo kobieta uzyska należną jej pozycję i swobodę, Aidan natomiast za jej posag kupi plantacje herbaty. Małżeństwo zawarte z rozsądku przejdzie metamorfozę. Jednak, gdy Katrina będzie się dzieliła z mężem w każdym problemem, ten nie zdobędzie się szybko na otwartość. Tajemnice oplatają nie tylko ich związek, ale również małżeństwo przyjaciela Aidana: Nicolasa i Ashley. Z kolei Charles, brat Katrin, niezbyt dobry wybrał sobie materiał na żonę. Ciekawie przedstawiają się również losy Gilian, dziewczyny wykorzystanej i straconej dla rodziców.

Mamy romans, miłość, namiętność, pożądanie, zdradę, wierność, przyjaźń oraz wątek szpiegowski.  Jak widać wachlarz emocjonalny jest rozpostarty maksymalnie. Po za tym dodajmy do tego świetnie zarysowane życie codziennie, jakie miało miejsce w Indiach w drugiej Polowie XIX wieku. Na plan pierwszy obok różnych gatunków herbat, wysuwają się jednak panujące konwenanse towarzyskie i przede wszystkim bardzo jasno przedstawiona ówczesna pozycja kobiety. Biedna ta Angielka była, oj biedna, bo winna przede wszystkim podporządkowana być mężczyźnie. Jako panna powinna słuchać rad matki, która uczyła – jak jej się wydawało - prawidłowej ogłady towarzyskiej i jak przypodobać się mężczyźnie. Kobieta nie mogła zatracić się w miłości wbrew sprzeciwu rodziny, bo groziło to niebezpieczeństwem. Mimo, że miała wokół siebie mnóstwo służby i opiekunki do dzieci, a czas rozdzielała miedzy jednym spotkaniem towarzyskim a drugim, nie jedna z kobieta tak jak bratowa Katrin uwielbiała otwarcie plotkować. Za to mężczyzna mógł bezkarnie szkalować kobietę, głosić publicznie, że niemoralnie się prowadzi, posądzać o cudzołóstwo i oczywiście mieć kochanki. To mężczyzna ma rację, nie kobieta. Ta powinna wnieść w wianie ogromny posag, wzorowo wypełniać powinności małżeńskie w łożu i najlepiej obdarzyć swego męża dziedzicem. Warto nadmienić, że pozycja kobiety rozwiedzionej była gorsza od wdowieństwa. Po za tym świat konwenansów towarzyskich, co wypada, a co nie wypada i w jakim momencie, to już osobny temat.

Fabuła jest świetnie skonstruowana, nie nudzi, a wydarzenia zmieniają się jak w kalejdoskopie. Mimo ponad pięciuset stron, czas spędzony z tą pozycją mija szybko i błogo. W książce odnaleźć można tło historyczne (przykładowo niepokoje wojenne, indyjskie obyczaje) oraz mapki związane z fabułą. Z czasy poświeconego lektur zenie żałuję, po za tym ochoczo sięgnę po kolejne książki tej Autorki. Jak najbardziej polecam zainteresowanym czytelnikom.



Laila El Omari, Monsunowe dni, wydawnictwo Świat Książki, kwiecień 2012, Tłumaczenie: Dutkiewicz Mieczysław, oprawa miękka, stron 576.

13 komentarzy:

  1. No i ląduje na liście do kupienia. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też lubię dobrze napisane powieści historyczne - właśnie skończyłam czytać "Pokonanych" i jestem oczarowana - ale o kolonialnych Indiach już coś czytałam, więc na razie niekoniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak powieść historyczna, to na pewno coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, i teraz mam dylemat ;) Ja niedawno skończyłam "Zapach drzewa sandałowego" (http://mojeprzemiany.blox.pl/2012/04/Zapach-drzewa-sandalowego-Laila-El-Omari.html) i trochę mi zapał do tej autorki opadł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie czytałam "Zapachu...", ale mam teraz w planach. Jak przeczytam to porównam, ale "Monsunowe dni" bardzo mi się podobały:)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak własne zdanie:) To co się komu podoba jest względne:)

      Usuń
  6. hmm. ponad 500 stron, sporo, ciekawe czy to warta wydania pieniędzy lektura.

    OdpowiedzUsuń
  7. obydwie książki przepiękne, chociaż podobne i w czasie i w treści . polecam książkę innej autorki "indyjskie zaślubiny" - ostatnio przeczytałam kilka książek o hinduskiej kulturze i doszłam do wniosku, że sytuacja kobiety w islamie jest o niebo lepsza niż w hinduiżmie- to co hindusi wyprawiali i wyprawiają w 21 wieku z kobietami to się w głowie nie mieści- młode dziewczyny powinny czytać takie powieści ku przestrodze aby nie wiązać się z arabami i hindusami- polecam też powieść "" w stronę słońca" - indie i ostatnie tsunami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za polecane tytuły i wpis:) Tak, również jestem zdania, że hinduskim kobietom nie jest łatwo w życiu.

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.